Zbigniew Hołdys, będąc gościem programu „Fakty po faktach” na antenie TVN24, opowiadał o straszliwej inwigilacji, jakie został poddany.
– Ja ze swoją rodziną rozmawiam przez szyfrowane komunikatory – mówił z przerażeniem Hołdys.
– Może to już przesada – zasugerowała Katarzyna Kolenda-Zaleska.
– Nie. To nie jest przesada – odparł z pełną powagą muzyk.
– Wielokrotnie wymieniając z przyjaciółmi smsy będę się wahał, czy coś co napisałem nie zostanie użyte przeciwko komuś. Już zaczynam po prostu widzieć to, co widziałem w latach 80-tych czy 70-tych – opowiadał.
– Może to jest przesada, ale dzisiaj jadąc do pani wyprzedził mnie samochód, przejechał przede mnie i gwałtownie zwolnił… tak jakby nie chciał, żebym ja dalej jechał. I to zrobił trzy czy cztery razy. Ja bym nigdy nie pomyślał o tym, że to jest współczesne SB, myślałbym raczej, że może się zaciekawił, że może mnie rozpoznał i tak dalej… ale ta myśl mi zaraz wykryła, że zaraz, może ja [do TVNu] nie zdążę… – mówił Zbigniew Hołdys.
Hołdys: "Ja ze swoją rodziną rozmawiam przez szyfrowane komunikatory".
I tym, że jak jeździ do TVN to śledzi go samochód i zjeżdża mu drogę.
Studium przypadku. Ciężkiego. ??? pic.twitter.com/HhpLtGl8bT— Piotr Lis (@Piotr_Lis_) 2 sierpnia 2018
/tysol.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!