Rada Unii Europejskiej przyjęła kolejne przepisy dotyczące dekarbonizacji lotnictwa. Cel jest prosty: loty samolotem mają stać się tak drogie, aby zwykli goje nie mogli sobie na nie pozwolić.
Rada Unii Europejskiej uderza w ruch lotniczy. Dla zwykłych Polaków restrykcje nakładane na transport samolotowy przez zielonych komunistów z Brukseli, z pewnością nie są ani najważniejszym, ani najbardziej uciążliwym elementem unijnej polityki klimatyczno-energetycznej. Co zrozumiałe, znacznie większe emocje budzą np. gigantyczne podwyżki cen energii elektrycznej i ciepła, czy zakaz sprzedaży samochodów spalinowych.
Jednocześnie jednak możliwość podróżowania samolotem jest jednym z wyznaczników tego, że wreszcie, po wielu dziesięcioleciach oczekiwania, stajemy się częścią Zachodu. Fakt, że nawet średnio zamożną polską rodzinę stać na to, aby przynajmniej raz na kilka lat polecieć na zagraniczne wakacje, dowodzi, że powoli zaczynamy doganiać pod względem poziomu życia kraje, od których jeszcze niedawno oddzielała nas żelazna kurtyna.
Niestety, niedługo znów najprawdopodobniej zostaniemy tej możliwości pozbawieni. 9 października Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie ReFuelEU Aviation, które stanowi część pakietu Fit for 55. Główny element rozporządzenia to nałożenie na linie lotnicze obowiązku używania tzw. zrównoważonych paliw lotniczych oraz paliw syntetycznych. Początkowo wymagany udział paliw alternatywnych ma być niewielki, aby z czasem rosnąć i ostatecznie w całości zastąpić tradycyjne paliwo lotnicze.
Zrównoważone paliwa lotnicze, produkowane np. ze zużytego oleju kuchennego, jest 3-4 razy droższe od tradycyjnego paliwa. Ponadto na rynku jest go bardzo mało. W ubiegłym roku na całym świecie wyprodukowano 300 mln litrów takiego paliwa, co stanowi 0,1 proc. całościowej produkcji paliw lotniczych. Co więcej, paliwo lotnicze wyprodukowane z oleju po frytkach emituje tyle samo CO2, co tradycyjne paliwo.
Emisyjność transportu lotniczego ma jednak zostać obniżona w zupełnie inny sposób, ale o tym za chwilę.Rozporządzenie ReFuelEU Aviation jest tylko częścią zmian w transporcie lotniczym, które przewiduje pakiet Fit for 55. Kolejną ma być nowa dyrektywa o opodatkowaniu produktów energetycznych i energii elektrycznej (tzw. dyrektywa ETD). Tradycyjne paliwo lotnicze ma zostać obłożone podatkiem, który początkowo będzie wynosił 10,75 euro za gigadżul (GJ), jednak jego wysokość ma być systematycznie podnoszona.
Jak wyliczyli analitycy firmy doradczej S&P Global Platts, nowy podatek paliwowy w przypadku tanich linii lotniczych spowoduje co najmniej podwojenie cen biletów.To jednak nie koniec. W najbliższych latach transport lotniczy ma być w pełni włączony w unijny system opłat za emisję CO2 (EU ETS). Do tej pory lotnictwo otrzymywało pule darmowych uprawnień emisyjnych, których nie musiało kupować na giełdzie. Pula ta ma być jednak zmniejszana w szybkim tempie i już w 2026 roku linie lotnicze zostaną całkowicie pozbawione bezpłatnych uprawnień.
Jak przełoży się to na ceny biletów lotniczych? W 2019 roku komercyjny transport lotniczy w UE na trasach krajowych i międzynarodowych wyemitował ponad 150 mln ton dwutlenku węgla. Tona CO2 w ramach unijnego systemu handlu emisjami w ostatnich miesiącach kosztowała od 80 do nawet 100 euro. Jak łatwo policzyć, pozbawienie linii lotniczych darmowych uprawnień emisyjnych wygeneruje dla nich dodatkowy koszt, sięgający od 12 do 15 mld euro rocznie (przy obecnych cenach uprawnień emisyjnych).
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że koszt ten zostanie przerzucony na klientów. Tu dochodzimy do sedna sprawy. W założeniach zielonokomunistycznego tzw. “Fit for 55” ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w lotnictwie nie ma polegać na wprowadzeniu nowych, bezemisyjnych technologii, bo takich technologii, nadających się do wykorzystania na masową skalę, po prostu nie ma. Akumulatory stosowane w elektrycznych autach są zbyt ciężkie, aby można myśleć o ich zastosowaniu w transporcie lotniczym.
Z kolei np. samoloty wodorowe, to w najlepszym wypadku kwestia bardzo dalekiej przyszłości. Jedynym pomysłem UE na zmniejszenie emisji w transporcie lotniczym ma być ograniczenie liczby lotów poprzez podniesienie bariery cenowej do poziomu nieosiągalnego dla „zwykłych ludzi” (czytaj: gojów). W uzasadnieniu dyrektywy ETD napisano to zupełnie wprost: „Oczekuje się, że linie lotnicze przeniosą koszty na konsumentów poprzez podniesienie cen biletów, co doprowadzi do zmniejszenia popytu wśród pasażerów, a tym samym zużycia paliwa”.
NASZ KOMENTARZ: Oto kolejny kamyczek do ogródka pt. “nie będziesz miał niczego i będziesz szczęśliwy”. Eurokomuniści robią to co potrafią najlepiej wszyscy komuniści: wciągają ludzi w drożyznę i biedę.
Polecamy również: Czeka nas dramatyczna podwyżka cen prądu
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!