Znany redaktor Rafał Ziemkiewicz postanowił na swoim profilu facebook poruzyć temat wręczenia przez Gazetę Wyborczą nagrody “superbohaterki” dla Natalii Przybysz, która dokonała aborcji na swym dziecku z powodu braku chęci zmiany mieszkania na większe. Odniósł się również do hipokryzji sponsorów całego przedsięwzięcia, a w szczególności firmy KRUK, która z jednej strony wspiera finansowo tego rodzaju akcje, a z drugiej ma czelność sprzedawać komunijne medaliki oraz krzyżyki. Pod swoim wpisem redaktor Ziemkiewicz umieścił również prośbę aby z poniższym tekstem dotrzeć do jak największej liczby odbiorców w celu ukazania obłudy i fałszu omawianych środowisk, co z przyjemnością czynimy. Cały tekst można przeczytać poniżej.
TO OBRZYDLIWE I NIEMORALNE, BY PROMUJĄCA „ABORCJĘ LAJFSTAJLOWĄ” FIRMA KRUK NADAL ZARABIAŁA NA SPRZEDAŻY KOMUNIJNYCH MEDALIKÓW, KRZYŻYKÓW I ŚLUBNYCH OBRĄCZEK. POTENCJALNI KLIENCI MUSZĄ BYĆ ŚWIADOMI, DO CZEGO FIRMA TA WYKORZYSTA ICH PIENIADZE.
Jak każdy normalny człowiek, wiadomość o tym, że kobiecy dodatek do „Gazety Wyborczej”, „Wysokie Obcasy”, przyznał nagrodę „superbohaterki” Natalii Przybysz przyjąłem ze zdumieniem i zgrozą. Jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy uważają aborcję za mniejsze zło. Jestem w stanie zrozumieć wyrozumiałość wobec kobiet, które tego strasznego czynu dopuściły się w trudnej sytuacji życiowej, w stanie zagubienia, zagrożenia zdrowia czy przerażenia perspektywą wychowywania dziecka niepełnosprawnego.
Ale lansować „aborcję lajfstajlową”, której symbolem stała się wspomniana celebrytka? Zachwycać się jej wyznaniami, że usunęła dziecko, bo musiałaby przenieść się do większego mieszkania – i nawet nie to, że jej nie byłoby na większe mieszkanie stać, ale zwyczajnie nie chciało jej się szukać nowego lokum i fatygować przeprowadzką? Nagłaśniać snute przez tę niewątpliwie zaburzoną osobę opowieści, że usunięcie ciąży jest wspaniałym uczuciem, ulgą i czystą przyjemnością? I nie dostrzegać żadnej sprzeczności między tym wszystkim, a jej celebryckim roztkliwianiem się nad „płaczem cielątek odrywanych od mamy” czy nad losem pszczół?
I za tę potworność zabicia własnego dziecka, bo nie było dla niego miejsca w 60-metrowym mieszkaniu – czynić wzorcem, „superbohaterką”?
Na to trzeba być moralnym kuternogą, skończonym degeneratem, zwyrodnialcem i wyzutym z elementarnych ludzkich instynktów fanatykiem. Nie ma w języku cywilizowanych ludzi słów wystarczająco mocnych, by adekwatnie nazwać takie ideologiczne zidiocenie i obrzydliwość.
W tym obrzydlistwie uczestniczyła nie tylko „Gazeta Wyborcza”, po której w końcu trudno się czegokolwiek dobrego spodziewać, ale także sponsorzy nagrody. Gino Rossi, Yonelle, homebook.pl, Jeep i SuperPharm. Żadna z tych firm nie pofatygowała się wyjaśnić, że – dajmy na to – nie wiedziała, kogóż to i co promować będzie za ich pieniądze współpracująca gazeta, przeprosić zszokowanych klientów. Wszystkie nabrały wody w usta.
Ale zachowanie głównego sponsora nagrody – firmy jubilerskiej KRUK – jest jeszcze bardziej znamienne. Gdy zretwittowałem z własnym komentarzem przysłana mi przez kogoś parodię reklamy firmy KRUK z Natalią Przybysz (notabene, ubiegłoroczną lauretką specjalnej nagrody nie tylko sfinansowanej, ale także przyznanej przez tę firmę w tym samym plebiscycie „Wysokich Obcasów”) otrzymałem od pełnomocnika prawnego firmy pełen tupetu list, którego treści nie da się określić inaczej, niż jako pogróżki. Firma KRUK, najwyraźniej nie czując najmniejszego absmaku ani wyrzutów sumienia, twierdzi, że naruszam jej wizerunek i ośmiela się mieć rozmaite roszczenia, sprowadzające się, w skrócie, do żądania bym faktu sponsorowania przez nią aborcyjnej celebrytki nie śmiał komentować.
Najwyraźniej firma uważa, że trafiła na gówniarza, którego można nastraszyć pismem z kancelarii adwokackiej – a nie na dziennikarza czynnego od ponad ćwierć wieku, dla którego takie pisma i procesy sądowe są od lat częścią uprawianego zawodu.
Przy okazji zyskałem wiedzę o tym, iż firma ta nie należy już do rodziny, która markę KRUK stworzyła i dbała o nią latami – została przejęta przez spółkę Vistula, o charakterze której świadczy fakt, iż szefem rady nadzorczej spółki akcyjnej KRUK jest obecnie p. Jerzy Mazgaj, właściciel m.in. upadłej spółki Alma, znany z lewicowego zaangażowania politycznego i publicznie składanej, ale niestety nie dotrzymanej obietnicy, że jeśli Andrzej Duda i PiS wygrają wybory, uda się na emigrację.
Zarówno wiedza o obecnych władzach spółki KRUK, jak i jej reakcja na krytykę upewnia mnie, że zaangażowanie w promocję i zachwalanie aktu tak odrażającego, jak celebrycka aborcja „bo mieszkanie było za małe” nie jest w wypadku tej spółki przypadkiem, ale określoną i świadomą strategią sponsoringu; łatwo zresztą sprawdzić, iż realizowaną od dawna.
Oczywiście, spółka i osoby nią zarządzające ma do tego pełne prawo. Ja natomiast mam nie tylko prawo, ale – jako dziennikarz – wręcz obowiązek głosić, że jest rzeczą obrzydliwą i skrajnie niemoralną, by taka firma zarabiała pieniądze na sprzedaży komunijnych medalików i krzyżyków oraz ślubnych obrączek. Wszystkim jej potencjalnym klientom – zwłaszcza w rozpoczynającym się sezonie „komunijnym” – należy się wiedza o tym, do czego mogą zostać wydane ich pieniądze, jeśli zdecydują się na zakup w sklepach firmy KRUK.
Będę zobowiązany wszystkim ludziom dobrej woli za pomoc w docieraniu do osób niezorientowanych z tą wiedzą. Z góry za to dziękuję.
Źródło: facebook
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!