– Rajd niepodległości był wstrzymywany. Ludzie nie mogli włączyć się do przejazdu. Policja wydawała sprzeczne informacje. Podejmowała działania niewspółmierne do potrzeb. Ja sam będąc na błoniach Stadionu Narodowego widziałem policję, która celowo prowokowała do zajść, kiedy ludzie rozchodzili się już na dworzec – powiedział w telewizji wPolsce.pl Robert Bąkiewicz, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który był gościem Edyty Hołdyńskiej w programie „Gorące Pytania”.
– Ludzie szli już do metra. Uzbrojone pododdziały policji zaczęły wyłapywać ludzi odpalających race. Palenie rac jest wykroczeniem, ale nie takim, by używać granatów hukowych, żeby stosować broń gładkolufową. Policja dokładnie wie, jaka jest psychologia tłumu – dodał.
– W mojej ocenie policja nie chciała dopuścić do rajdu samochodowego, nie wiem dlaczego. Zablokowano ludzi w samochodach. Po drugie policja nakazała parkować samochody i dołączać do marszu niepodległości pieszo. Po trzecie wszędzie eksponowała własną obecność i zachowywała się agresywnie prowokując reakcję drugiej strony. Nie pochwalamy zadym, jesteśmy temu przeciwni. Nie sposób dziś ocenić działań policji pozytywnie – ocenił.
– Odcinamy się od aktów chuligaństwa. Nie wiemy, kto podpalił to okno. Przypominam, że były zarzuty dla uczestników marszu niepodległości, że podpalili rosyjską budkę, a okazało się, że to była prowokacja. A za to człowiek siedział 3 miesiące w areszcie. My nie wiemy, kto to zrobił. Race wpadały w to okno, a nie w okno, gdzie wisiały plakaty strajku kobiet – dodał.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!