Dziennikarka zaczęła temat Karty LGBT+, od zapytania polityka, co jest dla niego ważniejsze – „wartości czy twarda polityka”. – Wartości są fundamentem mojej polityki – zapewnił Robert Biedroń.
– To dlaczego ja nie słyszałam Pana wyraźnego głosu, wsparcia dla prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, którego spotkało wiele nieprzyjemności (…) po podpisaniu Deklaracji LGBT+ – pytała dalej Lewicka. – Być może nie śledzi Pani wszystkich moich wypowiedzi publicznych (…) ja się cieszę, że Rafał Trzaskowski realizuje te postulaty, o które ja walczyłem na ulicy i w organizacjach pozarządowych – odpowiedział Biedroń.
Dalej polityk podkreślił, że kiedy on upominał się o wspomniane prawa osób LGBT, wielu polityków odwracało głowę od tego problemu. Biedroń tłumaczył także, że obecnie ważne jest to, czy postulaty przedstawione przez władze Warszawy znajdą się w programie Koalicji Europejskiej dla całej Polski.
Komentując słowa Biedronia, dziennikarka oskarżyła go, że ten nie odpowiada, ale „zawsze odwraca pytanie”. – Pani mnie stawia pod ścianą jak uczniaka i pyta mnie czy ja podziękuję – odpowiedział ostro były prezydent Słupska.
– Nie, że podziękuje, ale czy pan będzie wspierał LGBT+ w Warszawie – kontynuowała „odpytywanie” polityka Lewicka. – A czy politycy będą wspierali równość małżeńską – zapytał w odpowiedzi Biedroń.
– Pan się denerwuje panie przewodniczący…Co oznacza, że czuje pan jakiś wyrzut sumienia. Ja się pana pytam dlaczego… – stwierdziła Lewicka, ale ponownie przerwał jej polityk. – Pani się denerwuje i mam wrażenie, że pani czuje, że każdy polityk, który nie zgadza się z pani poglądami, czyli wspieraniem Koalicji Europejskiej, nie powinien się w ogóle wypowiadać – stwierdził Biedroń.
– To jest argumentum ad personam – odpowiedziała Lewicka. – Nie, to Pani stawia taki argument – stwierdził polityk.
Dalej dziennikarka krytykowała Biedronia za to, że ten „sugeruje jej jakie ma poglądy polityczne”, a nie odpowiada na pytanie, dlaczego sam nie wspiera kogoś, kto realizuje bliskie mu wartości.
Na koniec programu dziennikarka jeszcze raz zwróciła się do swojego gościa, upominając go: „To jest Panie przewodniczący polityka. To jest program publicystyczny, a nie herbatka u cioci na imieninach. Na przyszłość bardzo proszę, żeby pan dziennikarzom nie sugerował na kogo głosują”.
– I vice versa, proszę mnie nie stawiać pod ścianą pani redaktor – odpowiedział Biedroń.
Czyżby naszej “tęczowej lewicy” powoli puszczały nerwy przed wyborami? Jak uważacie?
Źródło: dorzeczy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!