4 listopada 1794 roku warszawska Praga spłynęła krwią. Tego dnia wojska rosyjskie, złamawszy opór obrońców, dokonały masakry ludności cywilnej, która do historii przeszła jako „rzeź Pragi”. Gen. Lew Nikołajewicz Engelhard – na Pradze pułkownik, dowódca pułku grenadierów syberyjskich i bezpośredni świadek wypadków – tak opisał tamte wydarzenia:
„Ażeby wytworzyć sobie prawdziwy a straszny obraz szturmu tego po jego ustaniu, trzeba było być jego naocznym świadkiem. Do samej Wisły na każdym kroku spotkać się dawali zabici i umierający różnego stanu ludzi; na brzegu rzeki piętrzyły się stosy żołnierzy, cywilnych, Żydów, księży, zakonników, kobiet i dzieci. Na widok tego wszystkiego serce zamierało w człowieku, a obmierzłość obrazu duszę jego oburzała. W czasie bitwy człowiek nie tylko nie czuje w sobie żadnej litości, ale rozzwierzęca się jeszcze, lecz morderstwa po bitwie, to hańba.”
"Na Pradze Moskale bez pardonu matki i małe dzieci rżnęli i na bagnety biorą i rzucają na ulicę. Matki nie dość że zabito, ale je po ulicach gołe rozkładali i między nogi piki wtykali, tak dalece, że im gardłem wyłaziły. Inne w ogień wrzucano i żywcem palono…" – pisał Kiliński
— Wojciech Kempa (@wojciech_kempa) June 24, 2022
Inny oficer, Johan Seume, przedstawił rzeź w oparciu o przekaz płk. Christofora Andrejewicza Liwena, dowódcy pułku muszkieterów tulskich.
„Pułkownik Lieven, który podczas szturmu dowodził pułkiem, a później przez jakiś czas był komendantem placu na Pradze, odpowiadał mi, że sam pod koniec starcia napotkał na grenadiera, który w lewej ręce miał karabin i każdego Polaka bez wyjątku nadziewał na bagnet, nie przepuszczał nawet ciężko rannym i siekierą, którą miał w prawej ręce, głowy rozbijał ciosem łaski.”
Pruski komisarz prowiantowy tak opisał to, co zobaczył na Pradze:
„Widok Pragi był okropny, ludzie obojej płci, starcy i niemowlęta u piersi matek pomordowane leżały na kupie; krwią zbroczone i obnażone ciała żołnierzy, połamane wozy, pozabijane konie, psy, koty nawet świnie. Tu i ówdzie drgały jeszcze członki umierających. Całe miasto Praga stało w płomieniach i w dymie, a dachy zawalały się z trzaskiem, któremu odpowiadało przeraźliwe wycie kozaków, klątwa rozjuszonego żołdactwa.”
Więcej:
http://www.twoja-praga.pl/praga/historia/1090.html
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!