Wybory prezydenckie w Gambii, które odbyły się 1 grudnia 2016 roku, zakończyły się przegraną urzędującego prezydenta – Yahya Jammeh otrzyma jedynie 36,7 proc głosów, podczas gdy jego rywal, Adama Barrow, obecnie deweloper, a niegdyś ochroniarz w sklepie w Londynie, dostał 45,5 proc. głosów. Ale Jammeh, który objął władzę w Gambii w 1994 r. w rezultacie zamachu stanu i który początkowo uznał swą porażkę, jednak ostatecznie uznał, że wybory zostały sfałszowane, wczoraj nieoczekiwanie oświadczył w telewizji państwowej, że padł ofiarą „niemożliwych do przyjęcia nieprawidłowości” i zaapelował o nowe wybory.
– Po dokładnym zbadaniu (przebiegu wyborów) postanowiłem odrzucić ich rezultat. Ubolewam nad poważnymi i niemożliwymi do przyjęcia nieprawidłowościami procesu wyborczego. Zalecam nowe, transparentne wybory, które usankcjonuje bogobojna i niezależna komisja – powiedział Jammeh.
Wydarzenia w Gambii, niewielkim kraju w zachodniej Afryce, śledzimy z uwagą, bowiem w latach pięćdziesiątych XVII wieku była ona kolonią Kurlandii, ówcześnie lennika Rzeczypospolitej, o czym pisaliśmy tuaj:
Barrow ma objąć urząd w końcu stycznia. Zapowiadał wycofanie się z ogłoszonego przez Jammeha w listopadzie wyjścia Gambii z Międzynarodowego Trybunału Karnego oraz powrót do brytyjskiej Wspólnoty Narodów, a także anulowanie deklaracji sprzed roku, określającej Gambię republiką islamską.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!