Jedna z twitterowiczek zbuntowała się przeciw praktyce zawyżania cen w polskich sklepach sieci Rossmann i wysłała pismo do UOKiK. Dlaczego “zawyżania”? Bo ceny w niemieckiej sieci są dużo niższe. Do tego produkty sprzedawane Polakom mają gorszą jakość, tj. zawierają mniej składników. Sieć tłumaczy, że to kwestia innej polityki cenowej. Polacy po prostu bardziej od Niemców lubią promocje.
“Zwracam się z uprzejmą prośbą o odniesienie się do niejasnej polityki, którą stosuje sieć drogerii Rossmann w Polsce” – zaczyna swój list do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pani o kryptonimie ZabX@zabikozord. W czwartek opublikowała swój wpis na Twitterze z treścią pisma, krytykującego niemiecką sieć.
Według niej Rossmann w Polsce stosuje nie tylko wyższe ceny, ale i oferuje niższą jakość produktów niż w Niemczech. Wylicza przy tym przykłady, które dość łatwo można znaleźć na stronach sklepów internetowych sieci w obu krajach. Chodzi o produkty własne pod markami Alterra i Isana.
Przykładowo, mydło w płynie Isana o pojemności 500 ml kosztuje w Niemczech 2,35 zł a w Polsce 3,49 zł, mimo że to polskie ma 16 składników, a niemieckie 19. Polskie jest więc gorszej jakości a droższe. Nie inaczej rzecz się ma w przypadku peelingu kremowego Alterra i kilku innych produktów.
Agata Nowakowska, rzecznik Rossmanna, wyjaśnia, że polska spółka jest oddzielnym podmiotem z własną politykę cenową “opartą przede wszystkim na atrakcyjnych promocjach”. Niemiecki Rossmann ma połowę udziałów w polskiej spółce, więc i polityka na naszym rynku jest odmienna.
– W drogeriach Rossmann SDP w naszym kraju 50-70 proc. artykułów sprzedawanych jest w cenach promocyjnych – podała Wirtualnej Polsce Nowakowska. – Na przykład 49 proc. od ceny detalicznej lub 2+2 dla użytkowników “Klubu Rossmann” przy zakupie dwóch produktów w promocji, kolejne dwa są za darmo – dodaje.
Źródło: wp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!