Jak podaje portal wolnosc24.pl Chińczycy przesunęli kilkanaście dywizji nad granicę z Północną Koreą. Pekin poinformował, że ma to być odpowiedź na ewentualny kryzys, jak może wybuchnąć po ewentualnym rakietowym ataku USA na Północną Koreę. Chińczycy uważają, że po rakietowym ataku na bazę lotniczą w Syrii, Trump może się zdecydować na podobną akcję w stosunku do reżimu Kim Dzong Una.
To wydaje się możliwe. Chińczycy już mają w tej chwili niemałe problemy z uciekinierami z Północnej Korei, którzy nie bacząc na represje we własnym kraju, przekraczają granicę w poszukiwaniu żywności. Nie brakuje wśród nich ludzi, którzy na terenie Chin popełniają przestępstwa.
Wersja chińska wydaje się na teraz dość prawdopodobna. Armia północnokoreańska liczy 1,1 mln żołnierzy, a więc jest prawie 10 razy liczniejsza niż przesunięte nad granicę dywizję. Wątpliwe, żeby Chińczycy z taką siłą planowali atak na reżim Kima. Niemniej jedno z mediów podało, że chińskie łodzie podwodne zaczęły wykazywać większą aktywność.
Sam dyktator nie przejmując się tym, co się dzieje. Komentując amerykański atak na Syrię, powiedział, że takie działania usprawiedliwiają koreański program nuklearny.
Chińskie ruchy wojsk nie są jedynym elementem pogarszającej się sytuacji wokół Korei.
Wydaje się, że po ostatnim wystrzeleniu koreańskiej rakiety balistycznej wyczerpała się cierpliwość Trumpa. Z Singapuru wypłynęła amerykańska flota w składzie: lotniskowiec atomowy Carl Vinson, kilka niszczycieli oraz kilka krążowników rakietowych. To siła zdolna do rakietowego ataku na Północną Koreę. Media od razu nazwały ten zespół okrętów, grupą uderzeniową.
Wysłanie nagłe floty do Korei może stanowić preludium do dalszych akcji, których początkiem może być rakietowy atak amerykańskiej floty
Źródło: wolnosc24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!