Poseł Konfederacji nie wpisuje do oświadczeń pieniędzy z Sejmu. Nawet jeśli to pomyłka, może go słono kosztować – twierdzi „Rzeczpospolita”.
Z ustaleń dziennika wynika, że Braun nagminnie nie wpisuje części dochodów do swoich oświadczeń majątkowych. Z jego oświadczeń wynika, że poseł nie ma nieruchomości, samochodów, lecz jedynie kilkutysięczne oszczędności i zarabia co roku około 100 tys. zł z tytułu praw autorskich, umów i tantiem, a także z reklam w serwisie YouTube. Nie wykazuje ani sejmowej diety, ani uposażenia – czytamy w artykule „Rz”.
Dziennik wskazuje, że zgodnie z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora za zatajenie prawdy w oświadczeniu o stanie majątkowym grozi do trzech lat więzienia.
„Z jakiego powodu Braun naraża się na taką odpowiedzialność karną? Poseł nie zareagował na próby kontaktu z naszej strony” – napisał dziennik.
Sprawa nie jest jednak tak jednoznaczna, jak bowiem mówi Julia Pitera, była minister ds. walki z korupcją z PO, nazwa rubryki, w której powinno się wpisać dochody z Sejmu, jest niejednoznaczna. Wszystko przez sformułowanie “inne dochody”, co może sugerować dochody inne niż te, które posłowie dostają z Sejmu.”
Z “Rzeczpospolitą” porozmawiał też Jan Łopata z PSL, szef Komisji Etyki Poselskiej. To ta komisja zajmuje się kontrolą oświadczeń majątkowych posłów. – Wpisywanie takich dochodów do oświadczeń jest sejmową praktyką i wydaje się, że również obowiązkiem – ocenia Łopata.
Warto zwrócić uwagę na słowa: “wydaje się, że”, czy “sejmowa praktyka”.
/Rzeczpospolita, TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!