„Trwa” mój cykl poświęcony grom z serii „Total War”, toteż uznałem, że jako swoisty suplement powinienem opisać również dwie książki sygnowane tą marką. Nie będę z nich robił mini-cyklu by nie rozmieniać się na drobne, zamiast tego ten i kolejny felieton poświęcony będzie książkom z serii „Total War”. Swoją drogą obecnie prezentowane cykle ułożyły się w – mam nadzieję – cieszący Państwa wzór; mamy jeden dla miłośników gier wideo (Total War), jeden dla miłośników komiksu („Batman Adventures”) oraz jeden dla miłośników filmu („Legenda Korry”).
Co prawda ten dla miłośników literatury (książki „Czas honoru”) dobiegł końca. Dziś pragnę przyjrzeć się powieści „Zniszczyć Kartaginę” autorstwa Davida Gibbinsa, z „zawodu” pisarza, z wykształcenia archeologa.
O czym jest ta książka? Czasy republiki rzymskiej, lata 168 – 146 p.n.e. Trwają walki z Kartaginą.W ich cieniu wychowuje się dwóch przyjaciół, autentyczna.
postać Scypiona Młodszego, przybranego wnuka Scypiona Afrykańskiego (tego, który pobił Hannibala pod Zamą) oraz fikcyjny Fabiusz Patroniusz Sekundus. Dwóch młodzieńców uczy się wojennego rzemiosła jednocześnie zaznając uroków młodości. Pewnego dnia jednak ruszą na bój z Kartaginą. Kartaginą, która powinna zostać zniszczona.
Fabuła okazała się nader prosta, młodzieńcy wychowywani są w nienawiści do Kartaginy, uczą się jak walczyć i później wprowadzają swoje wychowanie w życie. Fascynuje opis szkolenia Rzymian (przez co trochę kojarzy się z „Orłami Rzymu”) Enrico Mariniego i konfliktu z Kartaginą – tutaj można się czegoś zupełnie nowego dowiedzieć o tamtych czasach. Na pochwałę zasługuje sposób ukazania bogatego tła historycznego: autor pokazuje, które postaci są autentyczne, a które fikcyjne, nakreśla sytuację polityczną z tamtego okresu, sięga do ulubionych źródeł.Dwukrotna lektura i nadzieja na kolejne powroty świadczą najbardziej wyraziście o mocy przekazu tej książki.
W mojej bibliotece, tuż obok znajduje się jeszcze jedna książka sygnowana „Total War”. Jej autorem jest także wzmiankowany David Gibbins. Tym razem jednak przenosimy się do czasów Rzymu jako republiki do ostatnich dekad istnienia cesarstwa zachodniorzymskiego. Oto „Miecz Attyli”.
Czytelnik będzie miał okazję prześledzić losy rzymskiego żołnierza, trybuna, imieniem Flawiusz. Ów, służąc w armii konającego cesarstwa, jest świadom problemów swojej ojczyzny. Nie dość, że cesarstwo nękane jest atakami Wandalów, to na domiar złego pod wodzą Attyli Hunowie wyrastają na liczącą się potęgę – i zagrożenie dla Wiecznego Miasta. Flawiusz będzie więc musiał podjąć ryzyko i udać się na tereny Hunów licząc się ze spotkaniem samego Attyli.
Z „Mieczem Attyli” wiążą się podobne odczucia niczym podczas lektury ,,Zniszczyć Kartaginę”. Czytałem tę powieść dwa razy – niestety, postacie są tym razem skonstruowane w sposób bardziej schematyczny.Na plus wyróżnia się postać Attyli – postaci tajemniczej i nieprzewidywalnej,Sposób nakreślenia tła historycznego, sytuacji politycznej,wojskowej oraz uzbrojenia sprawia książka bryluje.
Miłośnikom historii książkę polecam z czystym sumieniem z racji niekwestionowanych walorów edukacyjnych. Drobiazg: książka wcale nie musiała być sygnowana logiem “Total War”, tak samo jej poprzedniczka. Tym niemniej z marketingowego punktu widzenia nie był to zły pomysł, bowiem przyciągnął graczy, którzy niekoniecznie chcieliby sięgnąć po powieść historyczną. Zarazem autor dał bardziej zabłysnąć swojemu talentowi do opowiadania historii niż powieściopisarstwa.
Stefan Aleksander Dziekoński
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!