Naddniestrze może stać się kolejnym punktem na mapie zbrojnego konfliktu Rosji i Ukrainy. Szef tamtejszej dyplomacji Witalij Ignatiew oświadczył bowiem, że samozwańcza “republika” chce niepodległości, a następnie przyłączenia do Rosji – czytamy na portalu rmf24.pl.
Ignatiew przypomniał, że ten kierunek jest priorytetem od referendum sprzed 16 lat i w tej kwestii nic się nie zmienia. Z kolei rosyjskie MSZ zagroziło Mołdawii możliwością wybuchu konfliktu zbrojnego w Naddniestrzu, gdyby doszło do blokady handlowej tego separatystycznego terytorium. “Na taką decyzję Kiszyniowa Moskwa nie pozostałaby obojętna” – oświadczył rosyjski resort dyplomacji.
Dziś z kolei okazało się, że władze Mołdawii zablokowały rotację rosyjskiego wojska, które stacjonuje w Naddniestrzu. Nie pozwoliły na wjazd na swe terytorium personelowi rosyjskiego kontyngentu. W separatystycznej republice stacjonuje około 2 tysięcy Rosjan.
Naddniestrze – zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną separatystyczna “republika” na terytorium Mołdawii – na początku lat 90. wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Ma własnego prezydenta, armię, siły bezpieczeństwa, urzędy podatkowe i walutę.
Niepodległości Naddniestrza nie uznało żadne państwo, w tym Rosja, choć ta ostatnia wspiera je gospodarczo i politycznie. W Naddniestrzu stacjonuje też około 2 tys. rosyjskich żołnierzy.
/rmf24.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!