Jak zawiadamia portal euroislam.pl pięciu spośród dziesięciu piratów somalijskich, skazanych za napaść na niemiecki statek, przebywa w Niemczech ciesząc się statusem „tolerowanych” osób ubiegających się o azyl.
W 2012 r. dziesięciu Somalijczyków uznano za winnych porwania niemieckiego kontenerowca „Taipan” w 2010 r. Jak podaje „Die Welt”, proces, w którym skazano mężczyzn, kosztował państwo niemieckie ponad milion euro. Po zakończeniu procesu niewiele było wiadomo na temat losów piratów – aż do wiosny tego roku, gdy partia AfD (Alternative für Deutschland) złożyła zapytanie w tej sprawie, pragnąc dowiedzieć się, co się stało zarówno z dorosłymi, jak i niepełnoletnimi piratami, którzy odsiedzieli już wyroki więzienia.
Według senatu Hamburga, czterech mężczyzn powróciło do Somalii, jeden udał się do Szwecji, a pozostała piątka złożyła wniosek o azyl w Niemczech. Pomimo że wszystkie wnioski zostały odrzucone, żaden z piratów nie został deportowany z powodu braku paszportów, odmowy wydania paszportów ze strony Somalii oraz braku bezpośrednich lotów do ich kraju.
W rozmowie z „Die Welt” jeden z piratów (anonimowo) wyjawił, że w więzieniu grupę skazanych odwiedzili przedstawiciele proimigranckiego ugrupowania walczącego o otwarte granice. Gdy skazani zakończyli odsiadywanie wyroku, nieletni spośród nich mogli udać się do szkoły i zdobyć średnie wykształcenie. Najstarszy z mężczyzn, obecnie po czterdziestce, nie mógł nauczyć się niemieckiego i wciąż przebywa w ośrodku dla osób ubiegających się o azyl. Mężczyzna, nazwany w gazecie „Abdi”, był zirytowany dochodzeniem AfD. Powiedział, że ludzie postrzegają go jedynie jako pirata, choć od wyjścia z więzienia nie miał żadnych problemów z policją.
Abdi ma żonę i córkę. Co miesiąc otrzymuje od niemieckich podatników niemal tysiąc euro, z czego trzysta pięćdziesiąt idzie na jego zakwaterowanie. „Moje dziecko urodziło się tutaj i będzie tu przy mnie dorastać”, dodał mężczyzna.
Niemiecki rząd federalny ma problem z osobami, których wnioski azylowe odrzucono, nawet z tymi, którzy mają przestępczą historię. Deportacjom sprzeciwiają się zarówno lewicowe grupy aktywistów, jak i regionalne lewicowe koalicje rządowe.
Minister spraw wewnętrznych Niemiec poinformował, że w tym roku deportowano kilku radykalnych islamskich ekstremistów. Podał jednocześnie, że od 2017 r. deportowano zaledwie dziesięciu z wyznaczonych siedmiuset pięćdziesięciu radykałów.
Jak daleko jeszcze sięgają absurdy politycznej poprawności? Może owi piraci powinni zostać zaopatrzeni w dobre samochody i drogie telefony? Piszcie co o tym sądzicie.
Źródło: eurosialm.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!