Czy zniknięcie Jolanty Lange pozostaje w związku z informacją, iż ks. Franciszek Blachnicki został otruty?
Stowarzyszenie Pro Humanum, którego prezesem była Jolanta Lange, dawniej Gontarczyk, prowadzi wspólnie z innymi organizacjami na zlecenie stołecznego ratusza Centrum Wielokulturowe.
„Instytucja, którą finansuje warszawski samorząd, szczyci się tym, że pracuje do godz. 20, jednak wczoraj (w czwartek – red.) już o 12.00 nie można było namierzyć ani Jolanty Gontarczyk-Lange, ani szefowej instytucji. Nie można było również porozmawiać z rzeczniczką prasową. Na maila do chwili oddania materiału do druku nikt nie odpisał. Sama Gontarczyk-Lange nie zabrała głosu w mediach” – informuje za „GPC” portal niezalezna.pl.
Gazeta zauważa, że nie wiadomo nie tylko do kiedy Lange nie będzie w pracy, ale także, czy nie opuściła ona kraju. „Pytanie jest o tyle istotne, że jak można przeczytać w jej biogramie na Wikipedii, ma ona podwójne obywatelstwo i posługuje się również paszportem niemieckim. Jak opisywał przed laty tygodnik »Wprost«, w Niemczech mieszkała rodzina Lange” – zwraca uwagę niezalezna.pl.
To właśnie Jolanta Gontarczyk i jej mąż Andrzej są wskazywani jako osoby, które mogą mieć związek ze śmiercią ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela i pierwszego moderatora Ruchu Światło-Życie. Ks. Blachnicki zmarł 27 lutego 1987 r. w Carlsbergu w Niemczech Zachodnich. Dzień wcześniej informował współpracowników, że ma dowody na współpracę Gontarczyków z wywiadem PRL. Kilka godzin przed zgonem odbył z nimi burzliwą rozmowę, po której nagle poczuł się źle.
Czytaj też:
Ziobro: Nie ulega wątpliwości, że ks. Blachnicki został zamordowany, został otruty.
/niezalezna.pl, TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!