Stanisław Michalkiewicz: A Niemiec pluje w najlepsze!
Żydowska gazeta dla Polaków wprawdzie teraz jest nieutulona w żalu po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Ameryce, ale trzyma też rękę na pulsie wydarzeń krajowych. Te “wydarzenia”, to z reguły burze w szklance wody, bo jakież autentyczne wydarzenia mogą mieć miejsce w kraju, którego kierownictwo ma surowo zabronione uprawianie polityki, a Judenrat “Gazety Wyborczej” wraz z Judenratami innych mediów, czuwa nad tym, by lewizna laicka nie utraciła panowania nad językiem mówionym – które według Antoniego Gramsciego ma być pierwszym krokiem do zwycięstwa rewolucji komunistycznej?
W dodatku uzyskała dodatkowe narzędzie; oprócz donosów, jakie do prokuratury składają tak zwani “sygnaliści” z załozonego przez oszusta Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych – w postaci penalizacji “mowy nienawiści”. Ciekawe, że Niemcy, to znaczy – jacy tam znowu “Niemcy”; nie żadni “Niemcy”, tylko “naziści”, co to nawet mówili specjalnym, nazistowskim językiem, a pod koniec wojny, obawiając się sądu zagniewanego ludu, wywołali Powstanie Warszawskie, które stłumił Tewje Bielski do spółki z pułkownikiem Stauffenbergiem, wskutek czego “naziści” rozproszyli się w nocy i mgle.
Nic tedy dziwnego, że natrafienie na nazistę nie mówię, że dzisiaj, ale nawet w latach 70-tych, było niepodobieństwem. Upewnił mnie o tym dr Zarach, kiedy podczas podróży po NRD wyjaśnił mi, dlaczego pomnik w Berlinie nosi nazwę “żołnierza polskiego i nieznanego antyfaszysty”. Bo nie było żadnego znanego. Skoro nie było żadnego znanego antyfaszysty, to któż może dzisiaj wskazać na nazistę? Mogliby ewentualnie Żydowie i od czasu do czasu to nawet robią, ale na tym etapie ściśle koordynują swoją politykę historyczną z Niemcami, toteż o nazistach raczej sza! – a za to rozgadują się o “faszystach”.
A kto jest faszystą? To proste, jak budowa cepa. Faszystą jest ten, kogo Judenrat wskaże, podobnie jak w roku 1968 Żydem nie był nie ten, kto był Żydem, nawet Żydem Polarnym – ale ten, kogo Partia wskazała. Dzisiaj funkcję Partii przejmuje Judenrat, mając do pomocy ochotników-sygnalistów, co to piszą, piszą i piszą – jak nie “Szanowny Panie Gestapo!” to “Panie Prokuratorze!” – jak się należy w “demokracji walczącej”.
Więc burza w szklance wody wybuchła po tym, jak pani feministra od edukacji seksualnej i pozostałej w vaginecie obywatela Tuska Donalda, czyli obywatelka Nowacka Barbara, została oskarżona, że ocenzurowała w podręczniku szkolnym “Rotę” Marii Konopnickiej, w której we fragmencie: “nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” – słowo “Niemiec”, zastąpiła słowem “Krzyżak”.
Okazało się jednak, że ten “Krzyżak” został zatwierdzony jeszcze przez vaginet obywatela Morawieckiego Mateusza, który w czasie swego urzędowania nie potrafił niczego Niemcom odmówić, a dzisiaj znajduje się w pierwszym szeregu płomiennych szermierzy niepodległości, podobnie, jak były Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński.
On też, podobnie jak obywatel Tusk Donald, stręczył Polakom Anschluss, podobnie jak ratyfikację traktatu lizbońskiego, który wypłukuje z Polski polityczną suwerenność, a wreszcie w czerwcu 2021 roku, przy pomocy klubu parlamentarnego Lewicy, przeforsował w Sejmie ratyfikację ustawy o zasobach własnych Unii Europejskiej, która wyposażyła Komisję Europejską w nowe uprawnienia – do zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii oraz nakładania “unijnych” podatków. Mimo to uwodzi swoich wyznawców opowieściami, ze w Unii Europejskiiej jesteśmy i być chcemy – suwerenni.
Tak własnie powiedział latem ub. roku na wiecu w Bolesławcu, najwyraźniej przekonany, że jego wyznawcy łykną każdą bzdurę. No a teraz – słyszę – że ma pójść w pierwszym szeregu Marszu Niepodległości. Trudno o lepszą ilustrację, że to będzie Marsz Zamiast Niepodległości – bo przecież obóz “dobrej zmiany” musi czymś się “pięknie różnić” od obozu zdrady i zaprzaństwa. Ot choćby tym, że jeden podłącza się do Marszu Niepodległości, a drugi nie.
Wróćmy jednak do burzy w szklance wody. Okazało się, że Judenrat “Gazety Wyborczej”, co to w zasadzie jest przeciwko lustracji, zwłaszcza takiej “dzikiej”, to jeśli tylko trafi się spoleczne zamówienie, lustruje na prawo i lewo, aż miło. Nie tylko lustruje, ale i demaskuje – niczym w “Bezbożniku”, redagowanym w Sowietach przez Żydowinę Izaaka Gubelmana. Toteż Judenrat zdemaskował Konopnicką jako lesbijkę, co to bzykała się z Marię Dulębianką – ale nie przeszkadzało jej to w napisaniu nie tylko bajki o krasnoludkach i sierotce Marysi, ale również “Roty”.
Nawiasem mówiąc po mieście krążą fałszywe pogłoski, jakoby Judenrat utworzył specjalny zespół – ale nie gwoli zdemaskowania złowrogiego Antoniego Macierewicza – bo ten stworzył minister sprawiedliwości Adam Bodnar z bodnarowców ze sprawdzonym czarnym podniebieniem – tylko gwoli zmodernizowania klasyki literackiej pod kątem edukacji seksualnej. Ta zmodernizowana wersja bajki o krasnoludkach i sierotce Marysi ma nosić tytuł: “Życie płciowe krasnoludków z sierotką Marysią”.
Podobno pani Nowacka jest tym pomysłem zachwycona, ale z decyzjami czeka do przyszłorocznych wyborów prezydenckich, kiedy to jak nie “Rafalala” – jak mówią na mieście – czyli pan Rafał Trzaskowski, to Książę-Małżonek już nie będzie sypał piasku w szprychy rozpędzonego parowozu dziejów.
Ale modernizacja klasyki literackiej to jedna sprawa, a “Rota” to sprawa druga. Otóż eksperci twierdzą, że Maria Konopnicka napisała dwie wersje “Roty” – jedną z “Niemcem”, a drugą – z “Krzyżakiem”. To, że dzisiaj eksperci piszą ekspertyzy zarówno “za”, jak i “przeciw” – to rzecz znana – ale żeby również Konopnicka? Ładny interes! Jak tam było, tak tam było; ważne jest, żeby było dobrze, to znaczy – żeby obywatelka Nowacka Barbara była czysta, jak łza.
Zresztą – czy “Niemiec”, czy “Krzyżak” – ważne jest, że ten fragment “Roty” wyraża nasz, czyli polski program-minimum w stosunku do Niemców: “nie będzie Niemiec pluł nam w twarz”. Okazuje się jednak, że nawet ten minimalistyczny program jest nierealny. Co znaczy, że Niemiec “nie będzie pluł nam w twarz”, kiedy właśnie pluje i to za naszym, polskim przyzwoleniem, wyrażonym w referendum akcesyjnym w roku 2003? Jak pamiętamy, głównym argumentem za Anschlussem było to, że Niemcy sypną złotem i znowu będzie, jak za Gierka.
W 2009 roku traktat lizboński ratyfikował prezydent Kaczyński, otaczany dziś przez Naczelnika i jego wyznawców kultem – a kiedy Józio Biden w marcu ub. roku pozwolił Niemcom na urządzanie Europy po swojemu, to wskutek podmianki rządy objęła Volksdeutsche Partei obywatela Tuska Donalda, który wiedzie nas do Generalnej Guberni. I nawet się nie fatyguje, żeby pluć.
Polecamy również: Ukrainki próbowały kupić polskie dyplomy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!