Felietony

Stanisław Michalkiewicz: Wpływy ruskie, pruskie i amerykańskie

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Stanisław Michalkiewicz: Wpływy ruskie, pruskie i amerykańskie

   Ogłoszone zostały tak zwane “jedynki”, czyli pierwsze miejsca na okręgowych listach kandydatów poszczególnych partii, a właściwie – komitetów wyborczych. Do ich zarejestrowania pozostał niecały tydzień, więc trzeba będzie się trochę pouwijać – ale przywódcy umiłowani odgrażają się, że jak już się uwiną z rejestracją list, to wtedy nam powiedzą, w jaki sposób zamierzają przychylać nam nieba. Czekamy na to z niecierpliwością, chociaż tego i owego możemy się domyślić.

Na przykład Volksdeutsche Partei z Donaldem Tuskiem na fasadzie chce przychylić nam nieba w ten sposób, że odsunie od władzy Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego i jego kolaborantów. Wtedy dopiero zapanuje prawo i sprawiedliwość, to znaczy – do konfitur władzy, zwanych wulgarnie “korytem”, dorwie się wyposzczona czereda z Volksdeutsche Partei i jej kolaborantów – bo właśnie na tym polega praworządność, która jest – jak wiadomo – “ostroją trwałości i mocy Rzeczypospolitej”.

Taki przynajmniej napis widnieje na gmachu niezawisłych sądów w Warszawie, który – jak zauważył jeszcze za komuny jeden z felietonistów – został zaprojektowany tak, by pokazać każdemu obywatelowi, że sprawiedliwość jest nieludzka. To oczywiście tylko pozór, jak zresztą wszystko u nas, bo wiadomo, że w tym groźnym gmachu urzędują niezawiśli sędziowie, który – podobnie jak ludzie nie należący do “kasty” – ulegają pospolitym ludzkim przywarom i dlatego tak zażarcie bronią swojej niezawisłości, to znaczy – całkowitej bezkarności – bez względu na bęcwalstwa, jakich się dopuszczają.

Z własnego doświadczenia wiem, że właśnie dlatego tak chętnie wyłączają jawność rozpraw, by nikt się nie dowiedział, co się tam wyprawia. Ale dość już o sądach; kiedyś jeszcze wrócę do tego tematu, przypominając postać starożytnego pastuszka, co to podejrzał tajemnicę króla Midasa, a na razie revenons a nos moutons, to znaczy – do Umiłowanych Przywódców i ich programów przychylania nam nieba.

Naczelnik Państwa zamierza tak przychylać nam nieba, że nie dopuści do władzy Donalda Tuska razem z tą jego całą Volksdeutsche Partei. Obywatele bowiem powinni być szczęśliwi, że pasożytują na nich szczerzy patrioci, a nie jacyś zdrajcy spod ciemnej gwiazdy, co to obwąchiwali się ze złowrogim Putinem. Z kolei Trzecia Droga stręczy się obywatelom w sposób trochę podobny do Kukuńka, który – jak pamiętamy – najpierw wspierał prawą nogę, potem z kolei lewą, aż w końcu został między nogami.

Zagadnienia znajdujące się między nogami zaprzątają też uwagę Lewicy, w ramach której nieba zamierza przychylać nam moja faworyta, Wielce Czcigodna Joanna Scheuring-Wielgus, która niedawno w Afryce łączyła się z Murzynami. Słowem – menażeria, którą nie mógby pochwalić się żaden cyrk. W tym towarzystwie jedyną normalną grupą wydaje się Konfederacja, więc nic dziwnego, że wszyscy pozostali, mimo pozorów zażartej walki, jaką między sobą toczą, zgodnie ją krytykują.

Nawet gdybym nic nie wiedział o Konfederacji, ani o żadnym z jej kandydatów, to na widok szemranego towarzystwa, które ją krytykuje, z Judenratem “Gazety Wyborczej” na czele, zaraz poczułbym w stosunku do tej formacji odruch sympatii. Myślę, z nie jestem w tym odosobniony, bo wielu ludzi pamięta jeszcze kampanię wyborczą z roku 2019, kiedy to “banda czworga” licytowała się między sobą, która wyda więcej naszych pieniędzy na przychylanie nam nieba – i tylko Konfederacja nie wzięła w tej licytacji udziału, informując, że nikomu nic nie będzie dawała, ale też nie będzie uprawiała takiego zdzierstwa fiskalnego.

To już jest coś, bo gdyby rząd nie konfiskował – jak to obliczyliśmy w Centrum im. Adama Smitha jeszcze w 1995 roku – aż 83 procent rocznego dochodu rodziny pracowników najemnych zatrudnionych poza rolnictwem, a tylko – dajmy na to – 20 procent, to ta rodzina mogłaby przychylić sobie nieba sama, bez pośrednictwa armii naszych samozwańczych dobroczyńców. Inna rzecz, że wtedy nie odczuwałaby żadnej wdzięczności wobec biurokratycznych gangów, które oblazły Polskę na podobieństwo jakichś insektów – toteż nic dziwnego, że gangi reprezentujące naszych pasożytów zgodnie ponad podziałami Konfederację krytykują.

Tymczasem, na polecenie Naczelnika Państwa, pani kierowniczka Sejmu Elżbieta Witek, na ostatnim posiedzeniu, które odbyło się 30 sierpnia, wpisała do porządku dziennego sprawę wyboru nadzwyczajnej komisji do badania ruskich wpływów w naszej – pożal się Boże – “polityce”. Donald Tusk, który nabrał rezonu myśląc, że parlamentarzyści już definitywnie stracili zainteresowanie powołaniem tej komisji, której pan prezydent Duda, obsztorcowany przez pana ambasadora Marka Brzezińskiego, powyrywał wszystkie zęby, zaczął się nawet naigrawać, że Naczelnik Państwa przed nim stchórzył.

Takiej zniewagi Naczelnik nie mógł już przeboleć, toteż 30 sierpnia komisja została wybrana sposród pierwszorzędnych fachowców spoza Sejmu. Krzywdy nikomu nie zrobi, ale “każdy grzech palcem wytknie, zademonstruje, święte pieczęcie złamie, powyskrobuje”. Toteż na wieść o powołaniu tej komisji natychmiast odezwały się nożyce w osobach zagranicznych popleczników Volksdeutsche Partei i Donalda Tuska: Reichsleitera od praworządności Didiera Reyndersa i pani Reichsleiterowej Very Jurovej, którzy uznali powołanie nawet takiej bezzębnej komisji za niedopuszczalny zamach na demokratyczne wybory w naszym bansustanie i zapowiedzieli skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.

Ooo, już tamtejsi przebierańcy powinność swojej służby zrozumieją i na pewno obmyślą w stosunku do Polski jakieś dotkliwe kary. Słowem – IV Rzesza stanęła murem za Donaldem Tuskiem i jego Volksdeutsche Partei, w związku z tym już prędzej powinna powstać komisja do badania niemieckich wpływów w naszej – pożal się Boże – “polityce”, a nie ruskich. Inna sprawa, że USA żadnej wojny z Niemcami w tej chwili nie prowadzą, tylko z Rosją do ostatniego Ukraińca, toteż nic dziwnego, że Naczelnik Państwa nie ma pozwolenia na żadną komisję do badania wpływów niemieckich, a tylko – do ruskich.

O tym, żeby powołać komisję do badania wpływów amerykańskich na naszą – pożal się Boże – “politykę”, w ogóle nie ma mowy, tym bardziej, że amerykańskie wojsko już w Polsce stacjonuje, podobnie jak w Niemczech, podczas gdy ruska armia wyniosła się w Polski jeszcze w 1993 roku. Ale i w Ameryce nie dzieje sie najlepiej, bo okazuje się, że nie tylko wybory prezydenckie ustawia tam Putin, ale w dodatku rywal prezydenta Józia Bidena Donald Trump, nadal jęczałby i szlochał w areszcie wydobywczym, gdyby nie udało mu się uzbierać 200 tys. dolarów na kaucję.

Z kolei Republikanie próbują wszcząć procedurę impeachmentu wobec samego prezydenta Józia Bidena pod pretekstem łapówek, jakich cała rodzina miała nabrać od operującego na Ukrainie  oligarchy Mykoły Złoczewskiego, właściciela spółki “Burisma”, na  co najmniej 10 mln dolarów. Jak na Amerykę nie jest to dużo, ale przed przyszłorocznymi wyborami i po to warto się schylić. W rezultacie, w ojczyźnie światowej demokracji może dojść do sytuacji, jak w sztuce Sławomira Mrożka “Policjanci” – że ci wszyscy prezydenci wyaresztują się nawzajem. I co my wtedy zrobimy?

Polecamy również: Ukraina ogłasza bojkot wydarzeń międzynarodowych w Polsce

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!