Felietony

Staroświecczyzna i nowoczesność

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Powtarzam się – ale trudno się nie powtarzać i to z dwóch powodów. Po pierwsze, żyję już dość długo, niektórzy uważają, że za długo, więc przez te kilkadziesiąt lat bardzo wiele sytuacji się powtórzyło, a ponieważ były one bardzo do siebie podobne, to i w podobny sposób trzeba było je komentować. Po drugie – jak w rozmowie z Orianą Fallaci zauważył etiopski cesarz Hajle Selasje, kiedy namawiała go do przeprowadzenia reform, bo “na świecie dzieje się tyle nowych rzeczy” – z irytacją zauważył, że “na świecie nie dzieje się nigdy nic nowego”. Z pozoru nie miał racji, bo już wkrótce został obalony przez oficera własnej armii Mengistu Hajle Mariama, który zaprowadzając komunizm skąpał Etiopię we krwi, aż wreszcie uciekł do jakiegoś zaprzyjaźnionego kacyka. Czy jednak cesarzy nie obalano już wcześniej? Obalano i to jeszcze jak! Juliusz Cezar został zamordowany, a chociaż formalnie nie miał tytułu cesarskiego, to słowo: “cesarz” pochodzi właśnie od jego nazwiska. Potem stało się ono tytułem, który przyjmowali władcy, a wielu z nich było obalonych i to właśnie przez oficerów z najbliższego otoczenia. Ostatnim cesarzem Zachodniego Cesarstwa Rzymskiego był Romulus Augustulus, który w roku 476 został obalony przez germańskiego generała Odoakra, który jednak nie zasiadł na opróżnionym tronie, tylko odesłał insygnia cesarskie do Konstantynopola, jako że Cesarstwo Wschodnie przetrwało jeszcze prawie tysiąc lat. Nawiasem mówiąc, z tego właśnie powodu godłem współczesnej Rosji jest dwugłowy orzeł, bo moskiewski książę Iwan III Srogi ożenił się z wnuczką ostatniego cesarza bizantyjskiego, Zofią Paleolog i z tego tytułu uznał się za spadkobiercę obydwu imperiów i został wyznawcą ideolgii “trzeciego Rzymu” – tej samej, której wyznawcą pozostaje współczesny rosyjski prezydent Włodzimierz Putin. Tak to się wszystko plecie na tym Bożym świecie, więc – jak sami Państwo widzicie – trudno się w tej sytuacji nie powtarzać.

A właśnie jesteśmy w przededniu wyborów prezydenckich, to znaczy – chyba tylko pierwszej tury, bo w lipcu rozegra się akt drugi. Wybory te budzą ogromne emocje, zwłaszcza w obozie płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm, popierającym urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę i obozie zdrady i zaprzaństwa, którego faworytem jest pan Rafał Trzaskowski. Ciekawe, że od 2005 roku zasadnicze zręby przedwyborczej retoryki się nie zmieniły. Obóz płomiennych dzierżawców wspomnianego monopolu akcentuje swój patriotyzm, podczas gdy obóz zdrady i zaprzaństwa stawia na “nowoczesność”, a raczej – na jej pozory, w postaci promowania sodomiów i gomorytów, którzy odprawują swoje orgie na tle anachronicznego modelu kapitalizmu kompradorskiego. Oczywiście i jedno i drugie nie jest warte funta kłaków, bo tak naprawdę ta zażarta wojna toczy się o to, kto położy łapę na zasobach państwa, żeby sobie wypić i zakąsić. Toteż uczestniczą w niej tak zwane szerokie kręgi społeczeństwa, którymi pogardza dama i pisarka Manuela Gretkowska za to, że “Polacy tak lubią po swojemu, staropolsko, w słomianych łapciach i gaciach dupcyć po bożemu i dawać dupy każdemu, kto ją posmaruje 500 plus, albo obietnicą zbawienia”. Podobno ta wypowiedź została “zmanipulowana”, cokolwiek by to miało znaczyć, ale jeśli nawet została, to tak czy owak, zachęca do tego, by rozebrać ją sobie z uwagą. Już na pierwszy rzut oka widać, że pani Gretkowska krytykuje “Polaków”, z pozycji nader nowoczesnych, przy czym istotę nowoczesności upatruje w sposobie “dupcenia”. “Polacy” bowiem “dupcą po bożemu”, czyli staroświecko, a chodzi o to, by “dupcyć” nowocześnie. Ponieważ pani Manuela taktownie powstrzymuje się przed zaprezentowaniem narodowi nowoczesnego sposobu “dupcenia”, więc skazani jesteśmy w związku z tym na domysły. Ja na przykład domyślam się, że chodzi o to, by “dupcyć” w ramach LGBT i to nawet nie po kolei, tylko jednocześnie. W praktyce oznacza to jednoczesne mlaskanie po klitorisie, jednoczesne – jak to mówią gitowcy – paciakowanie w popielnik, przy czym jedną wolną ręką można dokonywać penetracji waginy, a drugą – pobudzać phallusa. Nie bardzo wiem, jak w tej sytuacji można odgrywać rolę osoby niezdecydowanej płciowo, ale cóż; od razu mówiłem, że jestem człowiekiem starej daty i nie mam w tych sprawach tyle doświadczenia, co pani Manuela Gretkowska. W tej sytuacji może szkoda, że nie dzieli się swoimi umiejętnościami i doświadczeniami ze społeczeństwem, które dzięki temu podciągnęłoby się na wyższy poziom, czyniąc milowy krok w stronę nowoczesności.

Ale te wszystkie napięcia między staroświecczyzną i nowoczesnością to też tylko powierzchnia zjawisk, o czym świadczy nie tylko ostatnia wizyta pana prezydenta Andrzeja Dudy w Białym Domu oraz reakcją na nia obozu zdrady i zaprzaństwa. Zgodnie bowiem z moją ulubioną teorią spiskową, Polską rządzą rotacyjnie trzy stronnictwa: Ruskie, Pruskie i Amerykańsko-Żydowskie. Pan prezydent Duda poleciał w związku z tym do Waszyngtonu, licząc na to, że prezydent Trump udzieli mu inwestytury na następną kadencję. I tak się zresztą stało, czemu wcale nie dziwi się prof. Jacek Bartyzel – bo niby dlaczego prezydent Trump miałby nie popierać pana prezydenta Dudy, skoro ten w podskokach spełnia wszystkie jego życzenia? Z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych można by sobie życzyć jeszcze więcej takich prezydentów! Więc pan prezydent Duda załatwił, że jako pierwsi będziemy mieli dostęp do szczepionek, esperons, że nie jako króliki doświadczalne, chociaż w dzisiejszych czasach niczego wykluczyć nie można. Prezydent Trump wyśle do Polski dodatkowy kontyngent żołnierzy, za co Polska – a podkreślił to aż dwa razy – będzie musiała zapłacić. Wreszcie będziemy musieli kupić w Ameryce broń i gaz – więc czegóż jeszcze USA mogłyby od Polski chcieć? Pani red. Holecka powiedziała, że nowy kontyngent amerykańskich żołnierzy powitamy “z przyjemnością”. Najwyraźniej z ich obecnością wiąże jakieś radosne nadzieje, których nawet nie śmiem się domyślać, chociaż z drugiej strony “azali tylko dla grzeszników – w rodzaju pani Manueli – Pan Bóg stworzył rzeczy smaczne?”

Pan Rafał Trzaskowski, który bardzo chłodno komentuje podróż pana prezydenta Dudy do Waszyngtonu, nie został tam zaproszony, więc nic dziwnego, że prezentuje “kwaśne winogrona”. Inna sprawa, że Nasza Złota Pani mogłaby zaprosić go chociaż do Berlina, ale widocznie uważa, że szkoda fatygi, że pan Rafał i bez tego zrobi wszystko, jak przystało na faworyta Stronnictwa Pruskiego. Ale skoro w razie wygranej to on będzie musiał wziąć na klatę cały chaotyczny scenariusz, jaki dla naszej biednej ojczyzny przygotowała Nasza Złota, to po co go zapraszać? Toteż wprawdzie tak zwane zaplecza obydwu kandydatów już przebierają nogami, żeby dorwać się do konfitur, ale w swoim zaślepieniu nie zauważają, że już wkrótce będą musieli stanąć w obliczu kryzysu. W tej sytuacji liczyć będzie można tylko na safandulstwo naszego narodu, które tak bezlitośnie chłoszcze pani Manuela. Bo przecież tylko dzięki temu safandulstwu III Rzeczpospolita trwa już 30 lat!

Stanisław Michalkiewicz

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!