Felietony

Starożytność w nowej odsłonie, ale bez zaskoczeń

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!

Wreszcie! Po blisko dekadzie można ponownie zobaczyć obszerną Galerię Sztuki Starożytnej w Muzeum Narodowym w Warszawie i udać się w podróż w czasie i przestrzeni, począwszy od starożytnego Egiptu. Większych zaskoczeń jednak nie ma.

Do otwarcia galerii doszło w okresie pandemii, więc niestety obeszło się bez hucznego otwarcia i wielkiego zainteresowania. Myślę, że zwiedzający dopiero w najbliższych miesiącach w większej liczbie dotrą do niej i wyrobią sobie na jej temat własne zdanie.

Kilkuletnie zamknięcie i prace nad rearanżacją to był dobry moment, żeby wykonać nową wystawę w śmielszy i mniej typowy sposób. Postawiono jednak, jak opisano na stronie internetowej MNW, na “ponadczasową aranżację”. Kluczem w niej jest układ chronologiczny – zabytki ułożono od tych najstarszych (Egipt) po najpóźniejsze (Rzym). W poprzedniej odsłonie ten układ był nieco zaburzony, bo zwiedzający najpierw podziwiał zabytki greckie i rzymskie. Niemniej obecny układ jest najbardziej typowy we wszystkich muzeach historycznych czy archeologicznych świata, chociaż zdarzają się wyjątki.

Dla poszukujących przełamania narracji linearnej, doskonałym rozwiązaniem będzie wizyta na ekspozycji z katalogiem wystawy, którą można zakupić w muzealnej kasie. Podzielono go na dwadzieścia części o intrygujących tytułach, np. konfliktowi, schorowani, supehohaterscy, modni czy multikulti. W każdej z nich opisano co ciekawsze zabytki z różnych części całej ekspozycji. Tutaj kluczem była tematyka, a nie chronologia. To de facto 20 tras zwiedzania – można zatem odkrywać ekspozycję wielokrotnie, dostrzegając ciągle nowe zabytki (bo po jednej wizycie nie sposób spamiętać wiele z 1800 z tych prezentowanych na wystawie).

Katalog to wydatek rzędu 40 pln. Można jednak zaoszczędzić i udać się na wystawę z telefonem komórkowym w ręku i odsłuchać darmowego audioprzewodnika – to w sumie ponad 20 krótkich nagrań, opisujących co ciekawsze wybrane zabytki z różnych części wystawy. Warto.

Na wystawie rzuca się w oczy gra świateł – pomieszczenia z zabytkami egipskimi są mroczne niczym grobowce. Na skośnych sufitach jednej z nich wyryte są hieroglify; można zatem poczuć się jak w piramidzie (chociaż ich barwa nie odpowiada tej, która faktycznie była w grobowcach stosowana). Jasność nadchodzi wraz z Grekami. Gra światłem jest szczególnie ciekawa w części dotyczącej starożytnego Rzymu. Wielki posąg Rzymianina w todze z III w. rzuca cień na mapę Europy i części Azji i Północną Afrykę – symbolika jest wymowna, bo przecież granice Cesarstwa Rzymskiego zajmowały w pierwszych wiekach naszej ery całą strefą śródziemnomorską. Ale cień genialnie ukazuje też detale zabytków. Moją uwagę zwrócił portret pary małżeńskiej, żyjącej w III w. wykuty na fragmencie sarkofagu. Kobieta i mężczyzna zdają się wpatrywać w zwiedzających pytająco: a państwo co tu robią?

Wielkie cywilizacje to też monumentalne zabytki. Polskie kolekcje starożytności to najczęściej jednak drobnica – maleńkie figurki, wazy i inne naczynka. Na tej wystawie możemy poczuć potęgę odległych kultur. Już na wstępie wita nas wielki egipski posąg lwiogłowej bogini egipskiej Sachmet, który – jak napisano w katalogu wystawy – emanuje potęgą i majestatem. W kolejnej sali możemy z kolei obejrzeć najważniejszą część kaplicy grobowej dostojnika egipskiego o imieniu Izi, który żył ok. 4,4 tys. lat temu. Bloki tworzące wrota trafiły do Polski dzięki wykopaliskom prof. Kazimierza Michałowskiego w Edfu w 1938 r. Są istotnie potężne!

Przy większości zabytków znajdują się niewielkie sześciany z numerkami, które odnoszą nas do ich szczegółowego opisu. Niestety, nie wszędzie je znajdziemy, bo w niektórych pomieszczeniach opisy znajdują się na, zapewne, kartkach, które powinny znajdować się w podajnikach zamontowanych na witrynach. Ich jednak nie ma – a to ze względów epidemicznych. Brak tu jednak konsekwencji, bo działają ekrany multimedialne. Dodatkowo kostki z numerkami są naprawdę maleńkie, a cyfry czasami są bardzo trudno dostrzegalne, zwłaszcza w ciemniejszych salach. A piszący te słowa nie nosi (jeszcze) okularów.

Jeśli jesteśmy przy multimediach, to w ostatniej sali poświęconej Rzymowi, wyświetlana jest mozaika. Zapewne instalacja miała być stylizowana na centralną część domu rzymskiego – czyli atrium z mozaiką podłogową. Widoczne są na niej nawet liście. Nie jest to niestety wizualna uczta. Myślałem, że może jest to jakaś atrakcja dla dzieci, która polega na oczyszczaniu mozaiki z cyfrowych liści (maluchy mogłyby to robić, w czasie gdy rodzice oglądaliby w spokoju zabytki), ale pani z obsługi wyjaśniła mi, że jednak nie. Po prostu ta mozaika jest, jaka jest. I tyle.

Wielu zwiedzających nie zdaje sobie sprawy z tego, że na ekspozycji znajduje się obiekt, bo nie jest to zabytek, wyjątkowy. Mowa o mumii egipskiej. Długo sądzono, że jest to mężczyzna – kapłan, ale dzięki badaniom w ostatnich latach okazało się, że jest to kobieta. A kilka tygodni temu gruchnęła kolejna rewelacja – kobieta była zmumifikowana łącznie z płodem. To jedyna egipska mumia na świecie w stanie błogosławionym. O tym pisaliśmy w Nauce w Polsce szerzej. Mumia jest w kącie jednego z pomieszczeń, nie rzuca się specjalnie w oczy, mimo że z naukowego punktu widzenia (chociaż nie tylko) jest to rewelacja na skalę światową. Już chociażby tylko dla niej warto odwiedzić Galerię Sztuki Starożytnej w nowej odsłonie. I lepiej się pospieszyć. Bo na świecie w środowisku muzealników trwa wielka dyskusja, czy szczątki ludzkie pokazywać na ekspozycjach. Być może za kilka lat mumie, kości i spopielone pozostałości po ludziach sprzed tysiącleci znikną z widoku publicznego i trafią do ciemnych, często zakurzonych i smutnych muzealnych magazynów. Ale czy to oddali nas od śmierci?

Szymon Zdziebłowski
Nauka w Polsce – PAP

Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!