Ponad 45 tysięcy litrów wody zużyli amerykańscy strażacy, którzy zostali wezwani do pożaru samochodu na drodze międzystanowej nr 80 w Pensylwanii. Za sprawą baterii litowo-jonowej Tesla Model S paliła się przez blisko dwie godziny, aż zostały z niej tylko zgliszcza.
Zdarzenie miało miejsce 15 listopada. Strażacy-ochotnicy z Morris Township zostali wysłani ok. 10:55 do pożaru elektrycznej Tesli Model S. Kierowca auta i jego pasażerowi zdążyli bezpiecznie opuścić pojazd zanim ogarnęły go płomienie. Mówił później strażakom, że to prawdopodobnie któryś z leżących na drodze kamieni, przedziurawił baterię.
Pierwsza jednostka nie dała rady ugasić auta, ponieważ zabrakło jej wody. Na miejsce dotarły więc jeszcze dwa wozy gaśnicze. Samochód co chwila to gasł, to znów zaczynał buzować płomieniami. Nijak nie dało rady ugasić baterii. Udało się to dopiero po ok. dwóch godzinach. Strażacy zużyli jednak ponad 45 tys. litrów wody. Z Tesli zostały zgliszcza.
Strażacy napisali na profilu swojej jednostki na Facebooku, że gdyby nie felgi, to nie sposób byłoby ustalić co dokładnie się spaliło.
Pojazd zeroemisyjny. Ale nie pierwszy tego typu przypadek. W Berlinie podobno tylko jedna jednostka straży ma sprzęt pozwalający skutecznie ugasić to cacuszko https://t.co/6W4H0GBsa1
— Cezary „Trotyl” Gmyz (@cezarygmyz) November 21, 2022
/TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!