W sobotę podczas konferencji prasowej Zełenski po raz pierwszy od początku wojny podał liczbę zabitych żołnierzy ukraińskich. – Zginęło około 1300 naszych żołnierzy, a rosyjskich ponad 12 000. Jeden na dziesięciu – stwierdził ukraiński prezydent.
Dodał, że do 11 marca poddało się ponad 500 żołnierzy rosyjskich. Zaznaczył, że nie może podać dokładnej liczby. – Wielu z nich uciekło, wielu ukrywa się gdzieś w jakichś budynkach, niektórzy próbują wrócić do Rosji, także jest trochę chaosu – ocenił.
Według ukraińskiej armii od początku inwazji Rosjanie stracili 362 czołgi, 1205 wozów opancerzonych, 135 systemów artyleryjskich, 58 samolotów i 83 śmigłowce.
Dane o rosyjskich stratach, które podają Ukraińcy, są dużo wyższe niż szacunki Pentagonu. Amerykanie uważają bowiem, że na Ukrainie zginęło dotychczas 5-6 tys. rosyjskich żołnierzy, czyli o połowę mniej niż mówi Kijów.
Z kolei Moskwa dotychczas tylko raz przyznała, że rosyjscy żołnierze giną na Ukrainie. 2 marca rosyjskie MON podało, że śmierć poniosło prawie 500 żołnierzy, a ponad 1600 zostało rannych.
Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego z trzech kierunków – od północy (z terytorium Białorusi), wschodu i południa. Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Jak zauważa CNN, w przededniu ofensywy niektórzy amerykańscy urzędnicy przewidywali, że Kijów upadnie w ciągu 48-72 godzin od rozpoczęcia działań wojennych. Tymczasem ukraińska stolica cały czas nie została zdobyta. Co więcej, od początku inwazji Rosjanie nie zajęli żadnego znaczącego miasta na Ukrainie.
Źródło: dorzeczy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!