Studentka UW twierdzi, że została zgwałcona przez publicystę OKO.press, który jest zarazem doktorantem na uczelni. Redakcja zawiesiła współpracę z mężczyzną.
Wczoraj działający przy Uniwersytecie Warszawskim Studencki Komitet Antyfaszystowski opublikował komunikat, z którego wynika, że jeden z doktorantów zgwałcił studentkę. Mężczyznę wymieniono z imienia i nazwiska. Okazuje się, że jest nim publicysta lewicowej redakcji OKO.press.
„Niestety Uniwersytet Warszawski, pomimo docierających z wielu stron informacji o przemocy ze strony doktoranta, rozpoczął wobec niego jedynie postępowanie dotyczące obrotu »substancjami odurzającymi«” – podkreślono w oświadczeniu. Komitet twierdzi, że władze uczelni chcą zamieść sprawę pod dywan. UW już wcześniej miało dostawać niepokojące informacje na temat doktoranta.
Z kolei z artykułu portalu wyborcza.pl wynika, że do zdarzenia miało dojść pół roku temu podczas wyjazdu integracyjnego. – Koleżanki ostrzegały mnie przed nim. Wszyscy mówili, że wykorzystuje młode studentki, częstuje narkotykami, a w zamian liczy na seks – mówi studentka w rozmowie z serwisem. Kobieta dodaje, że jednoznacznie odmawiała doktorantowi, gdy ten wielokrotnie próbował się do niej zbliżyć.
Podczas imprezy studentka miała się “dziwnie poczuć” w pewnej chwili. Kobieta obudziła się w pokoju publicysty OKO.press. – Byłam zupełnie naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół. Znów odpłynęłam, ale świadomość wracała co kilka minut. Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi – przekazała 20-latka. – Wtedy kazał mi się szybko ubrać, zaprowadził mnie do mojego pokoju, wepchnął do łazienki i zrobił to jeszcze raz. Nie miałam siły walczyć – dodaje.
Studentka twierdzi, że następnego dnia poszła do niego, by porozmawiać o tej sytuacji, ale mężczyzna ją ponownie wykorzystał. – Nie byłam w stanie uciec – mówi.
Rzecznik prasowa UW Anna Modzelewska przekazała, że Komisja dyscyplinarna zajęła się spraw “posiadania środków odurzających i obrotu nimi”. Dopytywana o kwestię rzekomego gwałtu stwierdziła, że jeśli w toku postępowania zostaną zasygnalizowane inne naruszenia, to “takie wątki także będą podlegać wyjaśnieniu”. Dodała, że do tej pory sprawa przemocy seksualnej nie została zgłoszona do władz uczelni.
Sam doktorant pytany o sprawę przekonuje, że 20-latka wyraziła zgodę na seks. Mężczyzna jest powiązany z lewicowym serwisem OKO.Press. Współpracuje z Archiwum Osiatyńskiego prowadzonym przez Fundację Ośrodka Kontroli Obywatelskiej OKO. Ponadto od czerwca ubiegłego roku regularnie publikuje artykuły na portalu Oko.press.
„Informujemy, że zawiesiliśmy współpracę do czasu wyjaśnienia sprawy. Informujemy także, że o tych oskarżeniach dowiedzieliśmy się 8 kwietnia. Zarząd Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO” – przekazano w oświadczeniu, które przesłano portalowi tvp.info.
/dorzeczy.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!