Europosłanka udzieliła wywiadu dla Wysokich Obcasów. Odnosiła się w nim m.in. do zarzutów dotyczących tego, że zakazywała swoim współpracownikom jedzenia produktów odzwierzęcych.
Jakiś czas temu media obiegła informacja, że Spurek stosuje wątpliwe moralnie praktyki w obchodzeniu się ze swoimi współpracownikami.
– Niczego nie zakazuję. Jako pracodawczyni nie mam prawa pytać, czy ktoś je zwierzęta i korzysta z ich eksploatacji – powiedziała Spurek – Na początku mojej kadencji spisaliśmy najważniejsze zasady. Wśród nich znalazły się stwierdzenia, że stoimy po stronie ofiar, kierujemy się szacunkiem dla każdego i każdej, trzymamy stronę kobiet, że biura są dostępne – bez barier i ograniczeń – oraz że szanujemy środowisko naturalne. Napisaliśmy też, że biura są wolne od przemocy wobec zwierząt oraz ich wykorzystywania, że promujemy weganizm i pełny szacunek dla praw zwierząt, wszystkich, bez względu na gatunek. Moje zasady zna każda osoba z mojego zespołu – dodała.
Spurek w wywiadzie wyznała, że jest na diecie wegańskiej od 2015 roku. Stwierdziła, że jest jej w związku z tym wstyd, że przeszła na weganizm tak późno.
– Dopiero wtedy zaczęłam krytycznie podchodzić do sprzedawanej mi propagandy. Wcześniej byłam wegetarianką i myślałam, że to wystarczy. No nie wystarczy, bo wegetarianizm to tylko półśrodek, ponieważ spożywanie nabiału i jaj jest czymś, czego ludzie po prostu będą się kiedyś wstydzić – stwierdziła europosłanka.
Zdaniem Spurek nie ma czegoś takiego jak “zabijanie z szacunkiem”. Zdaniem europosłanki nawet myśliwi i osoby, które jedzą mięso wyłącznie ze sprawdzonych hodowli jest nieetyczne.
Spurek została zapytana również o to, dlaczego z obrończyni praw człowieka stała się obrończynią praw zwierząt.
– To chyba bardzo naturalny i oczywisty krok. Po prostu wierzę w to, że świat może funkcjonować bez przemocy […] Do grup, które wspierałam, w sposób naturalny doszły zwierzęta pozaludzkie – stwierdziła.
Spurek została dopytana o to stwierdzenie. Zwrócono jej uwagę, że nazwa “zwierzęta pozaludzkie” wzbudza niemałe poruszenie.
– Jestem prawniczką, nie biolożką, ale to bardzo podstawowe rzeczy. Mam wrażenie, że tutaj pojawiło się coś głębszego, co obserwuję przy wszystkich dyskusjach dotyczących praw zwierząt – stwierdziła – Bardzo mocne koncentrowanie się na człowieku. Na tym, że to my mamy władzę i kontrolę nad zwierzętami. Jak mówi dr Dorota Sumińska, jedne zwierzęta kochamy, a inne zjadamy tłumaczyła.
Spurek wytłumaczyła również, jak powinna wyglądać walka o prawa zwierząt.
– Zacznijmy od krytycznego myślenia, przestańmy wierzyć w opowieść lobby mięsnego, w bajki pokazywane nam przez ludzi, którzy działają dla zysku i sprzedają swoje produkty. Dopóki ludzie tkwią w antropocentrycznym matriksie wykorzystywania zwierząt przez człowieka, dopóty będą mówić: zabijam z szacunkiem, wykorzystuję humanitarnie. Czy humanitarne jest to, że kurczęta płci męskiej są mielone żywcem zaraz po wykluciu? Czy humanitarne jest odcinanie dziobów ptakom w hodowlach? Czy humanitarne jest oddzielanie kilkudniowych cieląt od krów? To jest ten rzekomy szacunek dla zwierząt? – mówiła – Moja konkluzja nie jest taka, że mamy zmieniać warunki hodowli. Celem nie jest to, żeby klatki były większe, tylko żeby były puste – dodała.
Póki co musimy się wszyscy wstydzić za Sylwie Spurek…
Źródło: salon24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!