Janusz Walentynowicz, syn Anny Walentynowicz powiedział, że porównanie przez prezydent Gdańska działalności jego mamy do sytuacji sędziów zawieszonych w związku z podejrzeniami o przekroczenia prawa, jest haniebne.
Z inicjatywy prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz i stowarzyszenia sędziów Iustitia na mieście pojawiło się 200 plakatów w obronie zawieszonych sędziów: Igora Tulei, Pawła Juszczyszyna i Beaty Morawiec. Widnieje na nich hasło „żądamy przywrócenia do pracy niezależnych sędziów”, a sama prezydent Dulkiewicz powiedziała, że sytuacja przywołuje skojarzenia z legendarną działaczką WZZ Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”.
„Wyrażam stanowczy protest wobec takich porównań, bo to uwłacza pamięci o mojej mamie i zafałszowuje historię. Oczekuję i mam nadzieję, że nigdy więcej nie ośmieli się pani na takie porównania” – napisał w liście do Aleksandry Dulkiewicz Janusz Walentynowicz.
– Postawienie znaku równości między tą dwójką sędziów a działalnością mojej mamy – to trzeba być nacechowanym olbrzymim ładunkiem złych intencji lub wykazać się kompletnym brakiem wiedzy w tej materii, jeżeli chodzi o tamte czasy. Trudno się dziwić, pani Dulkiewicz w roku 1980, jak dobrze pamiętam, miała roczek – powiedział w Polskim Radiu 24 Janusz Walentynowicz.
/Polskie Radio 24, TVP Info/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!