Nie wolno ulegać szantażystom, bo kto raz zrobi takie głupstwo, to już się od nich nie uwolni aż do śmierci. Inna sprawa, że szantażyści muszą zawsze wykorzystać jakiś pretekst do szantażowania. Jeśli to tylko pretekst, to pół biedy, bo wtedy można na szantaż wzruszyć ramionami. Gorzej, jeśli w charakterze pretekstu wykorzystany został jakiś rzeczywiście istniejący – jak to nazywał Stanisław Cat-Mackiewicz – “wstydliwy zakątek”. Wtedy sprawa może być poważna, chyba, że sprawca owego “wstydliwego zakątka” specjalnie się go nie wstydzi. Jak wiadomo, wspomniany Stanisław-Cat-Mackiewicz, powrócił do Polski z wojennej emigracji w Londynie, gdzie był nawet premierem emigracyjnego rządu. Oczywiście bezpieka wzięła go pod lupę, zresztą znacznie wcześniej, bo jeszcze na emigracji, rejestrując go jako “kontakt operacyjny”. Kiedy wrócił do Polski, pod swoje opiekuńcze skrzydła przyjął go Pax, – ale Cat-Mackiewicz pisywał jednocześnie do paryskiej “Kultury”. A ponieważ do kobiet miał już nawet nie skłonność, ale prawdziwą zapamiętałość, to bezpieka postanowiła to wykorzystać i narobiła mu mnóstwo tak zwanych “kompromitujących” fotografii. Któregoś dnia przyszli do niego ubecy, żeby go zwerbować, czy coś takiego i gwoli zmiękczenia ewentualnego oporu, rzucili na stół cały plik tych zdjęć. Mackiewicz obejrzał je sobie dokładnie, a potem mówi do nich: czy mogę pokazać to Wańkowiczowi, bo jak mu opowiadam, to nie wierzy?
Zupełnie inna sytuacja jest wtedy, gdy szantażowany chce jakiś “wstydliwy zakątek” ukryć. Wspomina o tym Adam Mickiewicz w balladzie “Lilie”, gdzie Pani która zabiła Pana, powiada: “ach, pójdę aż do piekła, byleby moją zbrodnię wieczysta noc powlekła!” Piekłu takich rzeczy nie trzeba dwa razy powtarzać, toteż wysłannicy Piekła, czyli bezpieczniacy, skrzętnie taką okazję wykorzystują, by szantażowanego już ze swoich szponów nie wypuścić. A ponieważ archiwa nie płoną, to okazji jest co niemiara, zwłaszcza w naszym i tak już przecież wystarczająco nieszczęśliwym kraju. Jak bowiem 4 czerwca 1992 roku poinformował parlamentarzystów złowrogi minister Antoni Macierewicz, dokumentacja MSW przed częściowym jej spaleniem, została zmikrofilmowana co najmniej w trzech kompletach, z czego dwa są “za granicą”, a jeden – “w kraju”. “Za granicą”, to wiadomo; jeden w Moskwie, a drugi – pewnie wszędzie, a w każdym razie prawdopodobnie i w USA i w Izraelu i w Niemczech. Jest to, nawiasem mówiąc, jeden z wielu argumentów na rzecz mojej ulubionej teorii spiskowej, według której Polską rotacyjnie rządzą trzy stronnictwa: Stronnictwo Ruskie, Stronnictwo Pruskie i obecnie nam miłościwie panujące Stronictwo Amerykańsko-Żydowskie. Za ich pośrednictwem zainteresowane mocarstwa (bo Izrael, mimo swoich niewielkich rozmiarów, też jest mocarstwem), walczą o wpływy w naszym bantustanie, wykorzystując raz pretekst “demokracji”, innym razem – “praworządności”, no a teraz pojawił się pretekst nowy w postaci “równości”.
Chodzi o to, by zboczeńcy i wariaci, pod pretekstem walki z dyskryminacją prawną, której od 1932 roku w Polsce nie ma, zostali wyposażeni w specjalny przywilej, z którego ludzie normalni nie korzystają. Wysuwają oni roszczenie o “komfort psychiczny”, to znaczy – żeby byli powszechnie podziwiani, a przynajmniej, żeby nie byli krytykowani. Bo jak nie są podziwiani, tylko krytykowani, to jest im smutno, co uważają za przekreślenie swego niezbywalnego prawa do szczęścia. Jest to oczywiście bezczelne uroszczenie, bo zmierza ono do sterroryzowania ludzi normalnych, by nie zachowywali się zgodnie z własnymi odczuciami i wolą, tylko akomodowali się do odczuć i woli zboczeńców i wariatów. Jest to poza tym uroszczenie bardzo groźne, tym bardziej, że zboczeńcy i wariaci stanowią część proletariatu zastępczego, przy pomocy którego żydokomuna chce zniszczyć historyczne narody, sprowadzając je do tak zwanego “nawozu historii”. Ten proletariat zastępczy korzysta z bardzo szerokiego i potężnego wsparcia nie tylko różnych sfiksowanych osobistości, ale przede wszystkim – instytucji państwowych i międzynarodowych, w rezultacie “długiego marszu przez instytucje” opanowanych przez żydokomunę. W rezultacie przeżywamy prawdziwą falę naporu ze strony zboczeńców i wariatów, podobną do naporu ze strony obrońców “demokracji”, czy obrońców “praworządności”.
Ten napór okazał się skuteczny również w stosunku do środowiska, które teoretycznie nie powinno być podatne na żadne szantaże, zwłaszcza z tej strony. Teoretycznie tak – ale obawiam się, że rzeczywistość może tu rozmijać się z teorią. Mam oczywiście na myśli ostatni list Episkopatu, który nie tylko kładzie fundamenty pod teologię sodomii i gomorii, ale również zapowiada tworzenie diecezjalnych ośrodków terapeutycznych dla zboczeńców – oczywiście utrzymywanych przez Bogu ducha winnych parafian. Ale – jak to zwykle bywa w przypadku ulegania szantażystom – te umizgi do zboczeńców i wariatów na nic się nie zdały. Teologia sodomii i gomorii nie wzbudziła w tych środowiskach najmniejszego zainteresowania, a pomysł terapii został wzgardliwie wyśmiany przy użyciu argumentacji tradycyjnie w takich okolicznościach używanej przez żydokomunę – że “ciemne Średniowiecze”. Rozkaz rzucony w 1990 roku przez Światową Organizację Zdrowia, która teraz administruje epidemią koronawirusa, skrupulatnie planując jej “nasilenia” i “nawroty” aż do szczęśliwego końca, który nastąpi nie wcześniej, aż kiedy będzie trzeba – więc ten rozkaz brzmi, by zboczeńców nie leczyć, bo ich dolegliwości nie są żadnym patologicznym zboczeniem, tylko szlachetną “orientacją”. Nawiasem mówiąc, decyzja ta została podjęta przez głosowanie, co stawia WHO na pozycji lidera w korumpowaniu i bastardyzowaniu nauki. Toteż zatrudniony w żydowskiej gazecie dla Polaków na stanowisku proroka mniejszego (bo stanowisko proroka większego jest zarezerwowane dla pana red. Michnika, ewentualnie innych członków ścisłego, redakcyjnego Judenratu) pan red. Jacek Żakowski, postuluje tworzenie specjalnych poradni dla biskupów, sugerując, że “kilka nurtów terapii byłoby oczywistych”. Znane porzekadło mówi wprawdzie: nie bądź gorzki, bo cię zgryzą – ale dopowiada – nie bądź słodki, bo cię zliżą. No więc właśnie zlizują.
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!