W kolejkach do wyciągów i na samych wyciągach obowiązkowo trzeba nosić maseczki. Kolejki mają być tak zorganizowane by zapobiegać bliskiemu kontaktowi między narciarzami. W gondolach kolejek będzie mogło przebywać dwie trzecie normalnie mieszczących się tam osób. W niektórych kantonach przepisy są jeszcze bardziej restrykcyjne.
Otwarte są też hotele i pensjonaty, ale z zachowaniem zasad reżimu sanitarnego.
Od soboty osoby przyjeżdżające do Szwajcarii z Polski nie muszą przechodzić kwarantanny ani przedstawiać negatywnego wyniku testu na koronawirusa.
Rząd w Bernie zdecydował też, że od wtorku 22 grudnia może wprowadzić kolejne obostrzenia, w tym zamknięcia restauracji prawdopodobnie na miesiąc. Sklepy będą otwarte, ale nie mogą dziać siłownie, kina, obiekty i hale sportowe, ogrody zoologiczne i kasyna.
Poza Szwajcarią na narty będzie można pojechać także do Czecha i na Słowację, ale z ograniczeniami. Turyści muszą mieć negatywny wynik testu na obecność koronawirusa przeprowadzonego metodą PCR nie wcześniej niż przed 72 godzinami.
Do stycznia zamknięte będą wyciągi narciarskie we Francji, Niemczech i we Włoszech.
Prezydentka Szwajcarii Simonetta Sommaruga zapowiedziała jednak, że jeśli sytuacja epidemiologiczna się nie poprawi, a nawet pogorszy to konfederacja zdecyduje się na bardziej drastyczne środki, w tym także zamknięcie stoków i ośrodków narciarskich. Mimo, iż liczba dziennych infekcji w Szwajcarii należy do najwyższych w Europie, to władze federalne zdecydowały się jedynie na odwołanie wszystkich publicznych uroczystości oraz zamknięcie restauracjo o godzinie 19, ale też z wyjątkami.
Lekarze i naukowcy biją tymczasem na alarm. Szwajcarskie szpitale są na granicy wydolności. Specjaliści ostrzegają przed załamaniem systemu opieki zdrowotnej, jeśli liczna infekcji nie zacznie spadać – pisze dziennik “Die Zeit”.
To jak? Wszyscy do Szwajcarii?
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!