Lise Tamm, szwedzka Prokurator Generalna, przyznała, że położona w północno-zachodniej części Sztokholmu dzielnica Rinkeby, w której mieszka duża liczba imigrantów, przypomina „strefę wojny”.
Tamm, która wkrótce ma zostać mianowana szefem nowej jednostki oddelegowanej do walki z przestępczością zorganizowaną, opowiedziała, że jej ludzie będą szukali wzorców w państwach dotkniętych wojną.
Nowe szwedzkie jednostki maja czerpać wiedzę m. in. z doświadczeń służb bezpieczeństwa z Kolumbii, gdzie do 2016 rozgrywał się domowy konflikt pomiędzy rządem i lewicowymi rebeliantami. To ma być sposób na powstrzymanie aktów przemocy i takich zachowań, z którymi szwedzka policja nigdy wcześniej nie miała do czynienia.
– Rinkeby przypomina dziś strefę wojny. Kiedy policja tam pracuje musi działać tak, jak zrobiłyby to siły zbrojne – opowiadała Tamm w szwedzkim Radiu. Prokurator porównała też niektóre dzielnice Sztokholmu do tzw. „stref no-go” w państwach Ameryki Środkowej, które w przeszłości musiały sobie radzić z ogromnymi falami przemocy związanej z działaniem gangów i mafii.
– Zadałam sobie pytanie – mówiła Tamm. – Jak oni to zrobili w Kolumbii, po zakończeniu konfliktu z partyzantami z FARC? Jak oni to zrobili w Salwadorze po zakończeniu wojny (od 1979 do 1992 w Salwadorze trwała wojna domowa pomiędzy rządem a lewicowymi rebeliantami – przyp. red.)? Jak postępowali w innych częściach świata, gdzie podobne problemy zdarzały się przez wiele lat? Czy istnieje jakieś rozwiązanie, które pozwala na walkę z tego typu przestępczością? Tu trzeba myśleć nieszablonowo – dodała.
Prokurator podkreśliła także, że nowe służby i zwiększenie obecności policji w tym rejonie nie wystarczą. Konieczne będzie też zwiększenie liczby pracowników socjalnych i służb rządowych w tym regionie.
Sytuację w Rinkeby w szwedzkich mediach komentował również Niclas Andersson, lokalny policjant, który nie zgodził się ze słowami Lise Tamm. Funkcjonariusz co prawda przyznał, że w mieście są ogromne problemy z „nowym rodzajem przestępczości”, ale nie podzielił opinii, że można użyć sformułowania “strefa wojny”. Opisał jednak, że policja często nie jest w stanie poradzić sobie ze “strzelaninami” i “wojnami gangów”
Opisane wyżej komentarze pojawiły się w szwedzkich mediach po wypowiedziach polityków z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej (partia liberalno-konserwatywna), którzy nalegali aby w najgorętsze miejsca do ochrony policjantów wysyłać wojsko. To sprowokowało wielką debatę w mediach, podczas której wielokrotnie przyznano, iż szwedzka policja ma problemy z opanowaniem przestępczości w kilku miastach, w których pojawiły się tzw. „strefy no go”. Dotyczy to nie tylko Rinkeby, ale także pobliskich dzielnic Sztokholmu, m. in. Husby i Tensta, które często są określane jako “najniebezpieczniejsze miejsca w Szwecji”. Podobna sytuacja jest w niektórych dzielnicach Malmö. W sumie policja wyznaczyła 28 takich stref na terenie całego kraju.
Źródło: stefczyk.info
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!