W związku z zastrzeżeniami podniesionymi przez Arabię Saudyjską, Pakistan ponownie rozważa decyzję o uczestnictwie w nadchodzącym szczycie w Kuala Lumpur. Nieformalnym celem szczytu ma być przywództwo nad światem islamskim przez blok, któremu patronuje prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan.
Specjalny asystent premiera Pakistanu ds. informacji, radiofonii i telewizji dr Firdous Ashiq Awan powiedział dziennikarzom w poniedziałek, że decyzja o udziale premiera Imrana Khana w wydarzeniu zostanie podjęta w środę (18 grudnia), po jego powrocie z trwającej podróży zagranicznej do Bahrajnu i Szwajcarii.
Szczyt, w którym bierze udział ponad 400 muzułmańskich przywódców, intelektualistów, naukowców i myślicieli z 52 krajów, rozpocznie się 18 grudnia w Kuala Lumpur, stolicy Malezji. Przywódcy państw mają spotkać się 19 grudnia, aby „znaleźć nowe i wykonalne rozwiązania problemów dotykających świat muzułmański”.
Awan podkreślił, że premier Khan przeprowadzi konsultacje ze wszystkimi zainteresowanymi stronami przed podjęciem decyzji w tej sprawie. Dodał, że decyzja zostanie podjęta również w świetle jego innych zadań, zwracając uwagę, że dyskusje na ten temat są, jak na razie, prowadzone w ramach rządu.
Dla każdego, kto obserwuje politykę światową, jasne jest, że świat muzułmański stanowi dziś czynnik szczególnie ekspansywny. Równolegle toczy się rywalizacja o przywództwo w nim, przy czym szczególną aktywność przejawia tu prezydent Turcji, który to jednak natrafia na silny opór ze strony Arabii Saudyjskiej i Egiptu. To, co się obecnie dzieje w Libii, to tak naprawdę wierzchołek góry lodowej, której zasadnicza bryła jest niedostępna dla naszych oczu.
Szczyt w Kuala Lumpur, gdzie miano między innymi rozmawiać o konieczności wzmożenia walki z islamofobią, co stanowi dziś skuteczny oręż w walce z tymi, którzy sprzeciwiają się ekspansji islamu, miał być próbą zbudowania bloku, który byłby przeciwwagą dla obecnych wpływów Arabii Saudyjskiej i Egiptu.
Już wcześniej dyplomatom saudyjskim udało się skłonić do częściowego przynajmniej zdystansowania się od tego projektu Indonezji, największego państwa islamskiego w świecie, które to do Kuala Lumpur ma wysłać delegację niższego szczebla, teraz z kolei okazuje się, że nie jest pewny przyjazd premiera Pakistanu.
Byłby to wielki cios dla prezydenta Turcji, który zapewne liczył na poparcie uczestników szczytu dla swoich działań w Libii. Jak informują media tureckie, Recep Tayyip Erdoğan ma przebywać w Kuala Lumpur w dniach 18 – 19 grudnia, a już w najbliższą sobotę parlament turecki ma się zająć ratyfikacją układu zawartego przez Turcję z chylącym się ku upadkowi i kontrolującym już tylko skrawek libijskiej ziemi rządem Libii.
Wczoraj turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu zasugerował, że Turcja i Libia uzgodniły koordynację swoich działań w Libii, aby uniknąć „incydentów”.
Turecki minister wyjaśnił, że „rosyjski prezydent Władimir Putin zasugerował wspólną pracę w Libii i zgodziliśmy się na to”, podkreślając, że Libia nie jest strefą konkurencji między oboma krajami i chociaż Turcja popiera rząd porozumienia narodowego (GNA), a Rosja popiera Libijską Armię Narodową feldmarszałka Chalify Haftara (LNA), obie strony mają dobre relacje i chciałyby uniknąć incydentów.
Czytaj też:
Wojciech Kempa
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!