Jak zawiadamia portal kresy.pl, w poniedziałek zapadł wyrok w sprawie trzech Ukraińców, którym śledczy zarzucili udział w brutalnych napadach na mieszkańców Chełma i okolic. Uderzała wyjątkowa brutalność sprawców, którzy katowali swoje ofiary. Grozili im także pozbawieniem życia. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Sąd uniewinnił mężczyzn. Powód – nieprofesjonalne działanie śledczych. Jedynym dowodem były próbki głosu – wybrane niezgodnie z przepisami.
Jak poinformował portal Dziennik Wschodni, proces trzech obywateli Ukrainy zakończył się w poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Lublinie. Ukraińcy zostali uniewinnieni.
„Skoro żyjemy w kraju prawa i sprawiedliwości, to sprawiedliwości stało się zadość” – skomentował sprawę obrońca jednego z oskarżonych, mec. Mirosław Kuchnicki. Jego zdaniem „w tej sprawie nie było żadnych dowodów. Jedyny dowód o charakterze poszlakowym przeprowadzono niezgodnie z jakimikolwiek zasadami kodeksowymi. Cały ten materiał został w tej sytuacji przez sąd właściwie oceniony”.
Poniedziałkowy wyrok można uznać za całkowitą porażkę chełmskiej prokuratury i policji. Na miejscu napadów nie było żadnych śladów biologicznych. Organy ścigania bazowały więc od samego początku głównie na poszlakach. Jak wskazał sąd, niestety nawet te dowody zebrali nieprofesjonalnie. Świadkowie rozpoznali oskarżonych jedynie na podstawie głosu. Procedura rozpoznania, została jednak przeprowadzona niezgodnie z przepisami. Pokój na komisariacie policji został przedzielony materacem gimnastycznym. Pokrzywdzonych ustawiono po jednej stronie, po drugiej zaś, potencjalnych sprawców, którzy mieli wypowiedzieć wskazane kwestie. Zgodnie z procedurami, prezentowane głosy powinny cechować się podobieństwem. Zbytnie ich zróżnicowanie mogłoby sugerować świadkom odpowiedź. Ciężko ustalić, jak było w przypadku omawianej sprawy w Chełmie, ponieważ śledczy nie nagrali prezentacji.
Jak informuje portal, sędzia Bartosz Kamieniak z Sądu Okręgowego w Lublinie stwierdził, że w związku z powyższym „sąd nie może więc ocenić tego dowodu”. Zdaniem sądu „śledczy mieli mało czasu na znalezienie grupy osób o podobnych głosach. Było to bardzo trudne. To jednak nie oznacza, że sąd ma przymknąć oko. Nie udało się zebrać dowodów przeciwko oskarżonym. To, co zaprezentowała prokuratura, to jedynie próba wykazania, że oskarżeni byli w Polsce, kiedy dochodziło do napadów”.
Opinia biegłego nie pomogła prokuraturze. Powoływał się on w swojej ekspertyzie na publikacje zagraniczne. Ich tłumaczenia dokonał za pomocą Google. W swojej ekspertyzie zaś napisał, że sposób działania sprawców „przypominał metody działania UPA”.
Oleksandrowi F., Oleksandrowi S. oraz 19-letniemu Maksymowi S. groziła kara 12 lat pozbawienia wolności. Od samego początku wszyscy trzej nie przyznawali się do zarzucanych im czynów. Żaden z oskarżonych nie złożył zeznań obciążających pozostałych, mimo zagrożenia wysoką karą. Ukraińcy byli oskarżeni o serię napadów, do których doszło w okolica Chełma w 208 roku. Od samego początku uderzała wyjątkowa brutalność sprawców, którzy bijąc i torturując ofiary w ich domach, domagali się od nich pieniędzy.
„Zza kanapy wychyliły się dwie osoby w kominiarkach i kapturach. Rzucili się na mnie i próbowali wykręcić ręce” – czytamy w zeznaniach jednego z pokrzywdzonych. „Zerwałem się i szarpałem się z dwoma. Przestałem, kiedy trzeci przystawił mi do brzucha widły. Słyszałem tylko płacz i błagania żony” – dodał mężczyzna.
Napastnicy związali mężczyznę oraz jego żonę. Następnie podtapiali go w wannie. Z domu zabrali ponad 2 tys. złotych. Udało im się uciec. Do następnego napadu doszło kilka dni później. Bandyci weszli do jednego z domów w miejscowości Okszów. Pod nieobecność rodziców Maciej C. nocował tam ze swoją partnerką. Po przykuciu do kaloryfera napastnicy bili go gumowym młotkiem po stopach. Grozili także obcięciem palców. Złamali obojczyk mężczyźnie. Następnie jeden z przestępców przypalał mu rozgrzanym żelazkiem uda. Trzeci napad miał miejsce w Chełmie. Gang wszedł do domu Tomasza O., następnie bandyci przypalali mu lokówką nogi, boki oraz pośladki. Związali także jego 10-letniego syna i grozili mu śmiercią.
Początkowo śledczy podejrzewali około 10 osób, większość z nich została jednak dość szybko zwolniona. Tylko trzech mężczyzn trafiło na ławę oskarżonych. Ich głosy zostały także rozpoznane przez świadków.
„Sąd wierzy w ich szczerość, ale bardzo trudno jest rozpoznać osobę po głosie” – stwierdził sędzia Kamieniak. Jego zdaniem dowodu nie można uznać za pewny, a obowiązuje zasada domniemania niewinności i każda wątpliwość powinna być oceniana na korzyść oskarżonego.
Sprawcy nie byli wcześniej karani.
Jak informował portal kresy.pl wcześniej, proces zakończył się formalnie 17 lutego. Wyrok zapadł jednak dopiero wczoraj. Mężczyźni zostali uniewinnieni. Wyszli z aresztu po ponad dwóch latach. Wyrok w ich sprawie nie jest prawomocny. Prokuratura zapowiedziała, że wystąpi o jego pisemne uzasadnienie.
Co o tym sądzicie?
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!