„Janusz Horoszkiewicz z Podkarpacia, potomek Kresowian z Huty Stepańskiej, z własnej inicjatywy i za własne pieniądze postanowił na Wołyniu kolejny krzyż. Tym razem na miejscu wymordowanej przez banderowców wsi Sunia. Krzyż poświęcił ukraiński ksiądz prawosławny. Nie było natomiast ambasadora Jana Piekło z Kijowa(za co on bierze pensję i hojne nagrody z kieszeni podatnika?), ani nikogo z polskich placówek dyplomatycznych w Łucku czy Lwowie. To pokazuje, że establishment Trzeciej RP wciąż nadal ma gdzieś pamięć o polskich chłopach wymordowanych w czasie ukraińskiego ludobójstwa” – pisze na Facebooku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Kolejny Krzyż Wołyński postawiony przez Janusza Horoszkiewicza, tym razem na miejscu zrównanej z ziemią polskiej wsi wsi Folwark. Pomagała miejscowa ludność ukraińska, a poświęcił ksiądz prawosławny. Oczywiście ambasadora Jana Piekło tradycyjnie nie było, ani nikogo z MSZ.
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!