Jak podaje portal obserwatorgospodarczy.pl polityka prowadzona przez prezydenta kraju sprawia, że od początku roku w całej Turcji nasilają się protesty pracowników, którzy domagają się podwyżki płac z uwagi na spadek wartości liry.
Strajki stają się coraz popularniejsze. Protestującym udaje się wyegzekwować podwyżkę na poziomie nawet 30%. Pomimo że wysokość podwyżki może się wydać imponująca, w Turcji nawet taki wzrost nie nadąża za szalejącą inflacją. Przykładowo kierowcy pracujący dla tureckiego giganta handlu elektronicznego Trendyol otrzymali propozycję 11% podwyżki płac. Po przedłużających się protestach pracownicy otrzymali ostateczną ofertę podwyżki na poziomie 38%. Jednak kwota ta wciąż jest zbyt mała, aby nadążyć za zmieniającymi się warunkami gospodarczymi.
Warto przypomnieć, że w zeszłym roku lira straciła 40% wartości. Kontrowersyjna polityka prowadzona przez prezydenta kraju stoi w opozycji do ekonomii głównego nurtu. Recep Tayyip Erdogan jest zwolennikiem stwierdzenia, że niskie stopy procentowe umożliwiają efektywną walkę z inflacją. Według rządowego urzędu statystycznego presja cenowa utrzymywała się w nowym roku, a inflacja cen konsumpcyjnych przekroczyła w styczniu 48%.
Szacunki organizacji rządowej a Niezależnej Grupy Badań Inflacyjnych (ENAG) znacznie się różnią. ENAG wskazuje, że rzeczywista stopę inflacji w Turcji może wynosić nawet 114%. Rząd oficjalnie odrzuca te szacunki, przedstawiając swoje, zdaniem międzynarodowej opinii, znacznie zaniżone obliczenia. Bez względu jednak na dokładną wysokość inflacji, siła nabywcza została drastycznie obniżona.
Erdogan próbuje zapobiec fali strajków. W zeszłym tygodniu zapowiedział obniżenie podatku od wartości dodanej na podstawowe produkty żywnościowe z 8% do 1%. Na początku roku podniesiono również płacę minimalną o 50%. Jednak w tym samym czasie rząd zdecydował się na przejście na system stopniowanych taryf, który przyczynił się do dynamicznego wzrostu cen energii, co po raz kolejny spotęgowało protesty.
Erkan Kidak, z tureckiego Uniwersytetu Pamukkale, powiedział dla portalu Al Jazeera:
Dwa warunki wstępne muszą być spełnione, aby klasa robotnicza w Turcji zbuntowała się. Pierwszym z nich jest spadek siły nabywczej, a drugim osłabienie ich szefów i rządu. Ponieważ oba warunki zostały spełnione, pracownicy zatrudnieni w różnych sektorach w całej Turcji zbuntowali się.
Wobec trudnej sytuacji wewnętrznej związanej ze wdrażaną politykę gospodarczą nawet kilkudziesięcioprocentowe podwyżki mogą okazać się niewystarczające, aby nadążyć za wzrostem cen. Jak podaje Labor Studies Group, w ciągu niespełna miesiąca w Turcji wybuchło co najmniej 56 strajków pracowniczych. Dla porównania w latach 2016-2020 odnotowano łącznie 84 strajki. Rok 2022 może okazać się rokiem strajków w Turcji.
Autor: Agnieszka Patyk
Źródło: obserwatorgospodarczy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!