Grupa 45 turystów miała ogromny problem z powrotem znad Morskiego Oka w Tatrach. Turystów zaskoczył szybko zapadający zmrok i brak fasiągów – góralskich dorożek, którymi mogliby wrócić. Ostatecznie sami zeszli do Palenicy Białczańskiej.
Mł. asp. Krzysztof Waksmundzki, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem, wskazał, że funkcjonariusze bezpośrednio pomogli w powrocie tylko trzem osobom: starszej kobiecie, dziecku oraz turystce, która zgubiła soczewki kontaktowe i miała problemy z widzeniem. Osoby te policjanci zabrali do radiowozu. Pozostali turyści zeszli o własnych siłach do Palenicy Białczańskiej. Nikomu nic się nie stało.
Komendant straży Tatrzańskiego Parku Narodowego Edward Wlazło zwrócił uwagę, że w grudniu fasiągi jeżdżą tylko do godz. 17, o czym często zapominają osoby, które chcą odwiedzić Morskie Oko.
Wlazło podkreślił, że do incydentu, by nie doszło, gdyby turyści słuchali pracowników Tatrzańskiego Parku Narodowego, którzy informowali o skróconym czasie kursowania dorożek przy zakupie biletów wstępu do Parku.
Do podobnego zdarzenia doszło rok temu. Wtedy grupa turystów również nie zastosowała się do zaleceń pracowników parku i służby musiały pomagać im wracać na dół.
W Tatrach panują trudne warunki turystyczne. Mimo niskiego – pierwszego stopnia zagrożenia lawinowego – w wyższych partiach gór jest niebezpiecznie, przede wszystkim ze względu na silne oblodzenie szlaków.
/IAR/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!