W ramach zemsty za protest polskich przewoźników, którym grozi bankructwo z powodu nieuczciwej, ukraińskiej konkurencji, Kijów usunął z elektronicznej kolejki 500 polskich ciężarówek oczekujących na wjazd do Polski. Ludzie ci zostali uwięzieni w dzikim kraju.
Ukraina wzięła 500 polskich kierowców jako zakładników. Samochody wpisane na przejazd granicy na konkretne godziny w najbliższych dniach nagle zaczęły znikać z kolejki. Ukraiński operator systemu tłumaczył, że usunął polskie pojazdy, ponieważ nie znajdowały się one na Ukrainie, co nie było prawdą.
Wyrzucenie z kolejki grozi poważnymi konsekwencjami. Jeżeli samochód nie wyjedzie z Ukrainy przed upływem 20 dni, przewoźnik płaci mandat w wysokości 5 tys. euro.
Polscy przedsiębiorcy uważają, że akcja Ukraińców nieprzypadkowo zbiegłą się z początkiem blokady trzech terminali granicznych po stronie polskiej. Zauważyli także, że elektroniczna kolejka nie obowiązuje wszystkich firm. Dotyczy to niektórych kijowskich podmiotów, których ciężarówki nie pojawiają się w elektronicznej kolejce, a mimo to przejeżdżają granicę. Wygląda na to, że ich właściciele po prostu zapłacili łapówkę stosownym urzędnikom.
Przedsiębiorcy domagają się pomocy polskiego rządu i doprowadzenia do równych warunków konkurencji dla transportowych firm polskich i ukraińskich. Udział polskich firm w dwustronnych przewozach między Polską i Ukrainą zmalał do kilku procent, gdy w czasach obowiązywania zezwoleń przewoźnicy z Ukrainy mieli tylko niewielką przewagę. Ten drastyczny spadek udziałów nastąpił przy trzykrotnym wzroście przewozów drogowych.
Właściciele polskich firm transportu drogowego wskazują, że praktycznie utracili wschodni rynek i w najbliższych kwartałach branżę czeka fala bankructw.
Polecamy również: Elektryki tracą nawet połowę zasięgu w 15 miesięcy
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!