24 lutego 2022 r., czyli już pierwszego dnia rosyjskiej inwazji, prezydent Wołodymyr Zełenski podpisał dekret o wprowadzeniu stanu wojennego na terytorium całej Ukrainy. Dekret był kilkakrotnie przedłużany i obowiązuje do dziś. Jego skutkiem było m.in. ogłoszenie powszechnej mobilizacji oraz wprowadzenie zakazu wyjazdu za granicę mężczyzn w wieku poborowym, tj. w wieku 18-60 lat. Zakaz nie obejmuje tych, którzy posiadają zaświadczenie o niezdolności do służby wojskowej lub mają na utrzymaniu co najmniej troje dzieci.
Ukraińcy, którzy otrzymali wezwania do armii, mają obowiązek stawić się w punkcie werbunkowym pod rygorem odpowiedzialności karnej. Jak wynika z najnowszych szacunków, Ukrainy broni obecnie ok. 700 tys. żołnierzy.
W poniedziałek, 6 marca, na łamach ukraińskiego portalu Liga.net ukazał się obszerny wywiad z ministrem obrony Ołeksijem Reznikowem. Z jego treści wynika, że Ukraina posiada rezerwy osobowe, które można skierować do walki z najeźdźcami. Realizacja planu mobilizacyjnego wciąż trwa. – Plan mobilizacyjny, który został ogłoszony po wykonaniu przez parlament prezydenckiego dekretu o wprowadzeniu stanu wojennego, jeszcze się nawet nie zakończył – oświadczył Reznikow.
Uzupełnił, że na chwilę obecną ukraińska armia poszukuje przede wszystkim kierowców, artylerzystów i strzelców wyborowych. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy precyzyjnie określił liczby brakujących specjalistów. Dlaczego dotychczas nie udało się ich zmobilizować? Reznikow wyjaśnił, że wynika to z braku cyfrowych baz danych osobowych, które są dopiero tworzone.
– Ministerstwo Obrony jedynie sprawuje kontrolę i marzy o przekształceniu papierowego miszmaszu w zdigitalizowany produkt. Mamy ten produkt, został opracowany. Po prostu nie mieliśmy czasu na pełne wdrożenie. Będzie to jedno z wyzwań stojących przed Witalijem [chodzi o Witalija Dejnegę, nowo mianowanego wiceministra obrony – red.] – dodał Reznikow.
/wprost.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!