Zawarta w 2012 roku umowa o zabezpieczeniu społecznym z Ukrainą od stycznia 2014 r. gwarantuje obywatelom Ukrainy legalnie pracującym w Polsce, tj. ubezpieczonym w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, nabycie prawa do emerytury i renty w Polsce. Praktycznie na takich samych zasadach, co Polacy. Ani Białorusini, ani Rosjanie nie mogą liczyć na takie gwarancje.
Umowę podpisał ówczesny minister pracy rządu PO-PSL, Władysław Kosiniak-Kamysz. Uzasadniano ją chęcią pomocy dla Polaków, którzy przesiedlili się z Ukrainy do Polski. Bez tej umowy nie mogli otrzymać prawa do ukraińskich świadczeń za lata pracy na Ukrainie. Porozumienie miało również pomóc polskim pracownikom delegowanym na na Ukrainę. Według szacunków, nie miało to spowodować żadnych znacznych skutków finansowych dla budżetu państwa.
Okazało się jednak, że szacunki te były całkowicie chybione, a to dlatego, że w ostatnich latach Polskę zalała fala pracowników z Ukrainy.
– To oni staną się największymi beneficjentami tej umowy, a jej znaczenie dla polskiego systemu emerytalno-rentowego jest ogromne – pisze „Rzeczpospolita”.
W czerwcu w naszym kraju legalnie pracowało najpewniej ponad 270 tys. Ukraińców, przy czym jak wskazują dostępne dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w pierwszej połowie br. polscy pracodawcy złożyli prawie 950 tys. wniosków o zatrudnienie cudzoziemców. To o 45 proc. więcej, niż w 2016 roku, który był pod tym względem rekordowy. Ponad 90% wniosków dotyczyło Ukraińców.
Źródło: dzienniknarodowy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!