Andrij Jermak, szef gabinetu prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, przyznał w rozmowie z mediami, że walki na froncie są kosztowne, a kontrofensywa nie idzie tak jak zakładano.
Ukraińcy przyznają, że ich kontrofensywa to niewypał. –Dziś kontrofensywa Ukrainy nie przebiega tak szybko (jak to było w przypadku charkowskiej z zeszłego roku – przyp. red.) – stwierdził Jermak.
Urzędnik zaprzeczył, by zachodni sprzymierzeńcy wymuszali na Ukrainie przyspieszenie działań wojskowych. Według niego, partnerzy rozumieją sytuację i wiedzą, że aktualna faza wojny wymaga niewielkich postępów terenowych.
Szef gabinetu prezydenta Zełenskiego dodał też, że Ukraina nie rozpocznie żadnych negocjacji z Putinem, dopóki okupant nie wycofa się z terenów Ukrainy. –Nawet myślenie o tych rozmowach jest możliwe dopiero po opuszczeniu naszego terytorium przez wojska rosyjskie – podkreślił.
Przypomnijmy, że długo oczekiwana ukraińska kontrofensywa trwa już od początku czerwca. Przez półtorej miesiąca udało się Ukraińcom zając nie więcej niż 10 miejscowości, wyłącznie niewielkie wioski w pasie przyfrontowym. Koszty tych sukcesów były wyjątkowo duże, zarówno w ludziach jak i sprzęcie. Co więcej, w kilku miejscach Rosjanie przeszli do kontruderzeń.
Świat obiegły zdjęcia i nagrania ze zniszczonego zachodniego sprzętu, w tym czołgów Leopard 2, które miały stanowić w tej wojnie tzw. “game changer”. Analitycy NATO są tą sytuacją przerażeni i przebąkują o ukraińskiej klęsce. Stany Zjednoczone ogłosiły, że dotarczą Ukrainie amunicję kasetową do kontrofensywy przeciwko rosyjskim siłom okupacyjnym. Zakazana konwencją broń ma zredukować różnice w potencjałach walczących stron.
-Nasze stanowisko jest jasne: musimy wyzwolić nasze tymczasowo okupowane terytoria i uratować życie naszych ludzi – napisał na Twitterze minister obrony Ukrainy, Ołeksij Reznikow. Dodał, że Ukraina użyje amunicji kasetowej tylko w celu deokupacji terytoriów uznanych przez społeczność międzynarodową. -Ta amunicja nie będzie używana na oficjalnie uznanym terytorium Rosji – oświadczył.
Tymczasem światowe agencje prasowe wskazują, że rezerwy broni państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego “są na wyczerpaniu”. Według tych doniesień, nawet Stany Zjednoczone mają poważne trudności z tym, by nadążyć z dostawami broni na Ukrainę i zmuszone są pożyczać lub kupować konwencjonalną amunicję artyleryjską w Korei Południowej, by wywiązywać się z obietnic wobec Kijowa. Daje się też zauważyć nerwowość Kijowa, któremu coraz bardziej dają sie we znaki braki w wyposażeniu i amunicji.
NASZ KOMENTARZ: Jeśli Andrij Jermak twierdzi, że nie ma nacisków Zachodu w sprawie kontrofensywy, oznacza to że są i to duże. Szereg przecieków wskazuje, że poszczególne rządy państw NATO są już zmęczone wojną i dają Ukrainie czas do końca tego roku. Jeśli nie uda się odzyskać straconych terenów, zaprzestaną dalszego wsparcia, tym bardziej, że zachodni materiał wojenny istotnie wyczerpuje się. Wobec powyższego Kijów będzie zmuszony do rozmów pokojowych z Putinem, gdyż odcięty od kroplówki nie będzie w stanie walczyć. Jedno jest tutaj pewne: zwycięstwo Ukrainy nie jest tak oczywiste, jak to przedstawiają media w Polsce.
Polecamy również: Ukraińcy uciekają z kraju przed branką na front
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!