„Chcemy pokazać, że tu mieszkamy i też mamy głos” – powiedzieli kilka dni temu ukraińscy aktywiści w rozmowie z portalem Ukrayina.pl. Cudzoziemcy przeprowadzili wewnętrzny sondaż przedwyborczy, z którego wynika, że największym poparciem wśród Ukraińców w Polsce cieszy się Koalicja Obywatelska i Lewica. Na końcu był oczywiście PiS i Konfederacja. Ten sam PiS, który ich do kraju ściągnął.
Ukraińcy żądają praw wyborczych w Polsce. Ojkofobiczna Fundacja Stus zorganizowała dyzmokratyczne głosowanie, do którego zaprosiła mieszkających w Polsce Ukraińców, Białorusinów, Rosjan i Kazachów.
-W Polsce pracują, płacą podatki, wychowują dzieci, wydają pieniądze i zakładają rodziny. Zasilają polską gospodarkę. Im też zależy na dobrej przyszłości Polski! Oni też mają zdanie. Też mają swój głos, z którym się nikt niestety nie liczy – powiedziała jedna z organizatorek głosowania dla migrantów.
Wyniki głosowania prezentują się następująco: Lewica zdobyła połowę wszystkich głosów wśród migrantów. Drugie miejsce, z wynikiem 40 proc., uzyskała Koalicja Obywatelska. Najmniej głosów otrzymała Konfederacja (3 proc.) oraz Prawo i Sprawiedliwość (mniej niż 2 proc.)
Przedstawiciele Fundacji Stus opowiedzieli w rozmowie z Ukrayina.pl, jaki był powód zorganizowania tej akcji. Jak tłumaczą, w ich fundacji są migranci, którzy mieszkają w Polsce od lat. Ukończyli tu studia i pracują, zasilając polski PKB. Obecnie w żaden sposób nie mogą uczestniczyć w polskim życiu politycznym.
-Nie oczekujemy, że stanie się to w najbliższym czasie, ale chcemy dać nowym mieszkańcom i mieszkankom Polski możliwość, żeby ich głos został w końcu wysłuchany. Nie możemy mówić o kompleksowej integracji osób z doświadczeniem migracji czy uchodźstwa oraz o polityce migracyjnej bez zapewnienia każdemu poczucia sprawczości, w tym politycznej – powiedziała Anna Radke z Fundacji STUS.
NASZ KOMENTARZ: Partie przychylne masowej imigracji zawsze cieszą się wyborem wśród cudzoziemców, dlatego pozytywne wyniki Lewicy i Koalicji Obywatelskiej były do przewidzenia. Niektóre ugrupowania mogą celowo zabiegać w przyszłości o prawa wyborcze dla imigrantów w celu zdobycia wyższego poparcia; jest to korzystne wyłącznie dla powyższych środowisk, ale nie dla Polski.
Wszyscy ludzie w pierwszej kolejności są związani z ojczyzną i kulturą, w której się wychowali, a państwo, do którego przybili w celach zarobkowych, rozpatrują wyłącznie w kategoriach finansowych. Cudzoziemcom na rękę jest głosowanie za podwyższeniem zasiłków socjalnych czy przyznaniem darmowych mieszkań, jednak w wyniku kryzysu gospodarczego spowodowanego nadmiernym rozdawnictwem, to my odczujemy negatywne konsekwencje, a nie imigranci mogący w każdej chwili wrócić do rodzimego państwa.
Duża liczba imigrantów z prawami wyborczymi może również stanowić zagrożenie w razie konfliktu z państwem, z którego przybili. To prosta droga do wybuchu wojny domowej, co najlepiej odzwierciedla obecna sytuacja we Francji oraz w Szwecji po wybuchu wojny w Izraelu. Muzułmańscy przybysze wszczynają zamieszki w europejskich państwach, które zdecydowały się poprzeć swojego sojusznika na Bliskim Wschodzie.
Twierdzenie, że pracowanie, mieszkanie i płacenie podatków w danym kraju powinno automatycznie skutkować przyznaniem praw wyborczych, jest irracjonalne, to rodzaj emocjonalnego szantażu. Nie można przyjechać do obcego państwa i jedynie pracą kupić sobie wpływy polityczne, jeśli nie ma się rzeczywistych więzi z tym krajem.
Polecamy również: Wojna na Bliskim Wschodzie: źródłem talmudyczna nienawiść
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!