Dziennikarze agencji Associated Press muszą przestrzegać zasad tęczowej poprawności politycznej. O osobach „transpłciowych” nie wolno im pisać używających jakichkolwiek „nacechowanych płciowo” zaimków.
On, ona, jego, jej – to zaimki, które w dużej amerykańskiej agencji prasowej Associated Press (AP) są na cenzurowanym. Firma, której siedziba znajduje się w Nowym Jorku, wydała specjalne zalecenia dla swoich dziennikarzy, instruując ich, jak należy pisać o osobach deklarujących tak zwany transgenderyzm. Agencja wskazuje, że w większości wypadków da się uniknąć sięgania po zaimki, ale gdy będzie to zupełnie niemożliwe, to osobnik transpłciowy ma być w artykułach agencji określany odtąd mianem „oni” (ang. they). W roli zaimka dzierżawczego wystąpi naturalnie słowo „ich” (ang. their).
Na tym jednak nie koniec zmian językowych. AP zobowiązuje też swoich dziennikarzy do określania zabiegów medycznych, które w założeniach mają prowadzić do „zmiany” płci, mianem „utwierdzenia płciowego” (ang. gender confirmation).
Pracownicy agencji mają też unikać wskazywania, jakiej biologicznej płci są „transpłciowi” bohaterowie ich artykułów i używać wyłącznie imienia, którego te osoby używają publicznie.
Jak wskazuje AP, odtąd słowo „gender” ma odnosić się wyraźnie do „tożsamości płciowej”, podczas gdy „płeć” (ang. sex) odnosi się do – uwaga – „charakterystyki biologicznej” (ang. biological characteristics).
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!