Jak zawiadamia portal kresy.pl wczasie gdy władze Wenezueli tłumią rewoltę wywołaną przez lidera opozycji, sekretarz stanu USA Mike Pompeo zagroził im interwencją zbrojną.
Przywódca wenezuelskiej opozycji Juan Guaido, który w styczniu ogłosił się tymczasowym prezydentem, próbował wczoraj, wraz z grupą popierających go żołnierzy, zająć bazę lotniczą La Carlota pod stolicą kraju Caracas. Żołnierze w bazie dali jednak odpór rebeliantom i Guaido udał się do miasta, gdzie stanął na czele wielkiej manifestacji swoich zwolenników. Opozycjonistom nie udało się jednak przedrzeć do centrum miasta. Wokół pałacu prezydenckiego zgromadziła się znaczna liczba zwolenników Nicolasa Maduro i jego obozu.
Dziś zwolennicy opozycji i rządu znów wychodzą na ulice, ale wydaje się, że ci pierwsi nie są w stanie siłą obalić Maduro. Jeden z wieloletnich liderów wenezuelskiej opozycji Leopoldo López, który we wtorek został uwolniony z aresztu domowego przez sympatyzujących z Guaido żołnierzy, ukrył się w ambasadzie Hiszpanii. Lopez przebywał w areszcie domowym po tym gdy przewodził manifestacjom opozycji w 2014 r., które doprowadziły do zamieszek. Sam prezydent Maduro już wczoraj, w godzinnym przemówieniu, ogłosił zwycięstwo nad zamachem stanu. Oskarżył Guaido o to, że chciał rozpocząć zbrojną rebelię, która uzasadniłaby zagraniczną interwencję wojskową. Sam lider opozycji wezwał jeszcze wczoraj swoich zwolenników do jak najbardziej masowego wystąpienia na ulicach Caracas 1 maja.
Zbrojnej interwencji nie wykluczają władze USA. „Akcja militarna jest możliwa. Jeśli trzeba to będzie zrobić Stany Zjednoczone zrobią to” – sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział Fox Business Network – „Preferujemy pokojową transformację władzy tam, gdy Maduro odchodzi i są przeprowadzone nowe wybory. Ale prezydent [Trump] postawił sprawę jasno, w przypadku gdy nadejdzie moment – i wszyscy musimy zdecydować kiedy jest ten moment, prezydent może podjąć decyzję ostateczną. Gotowy jest to zrobić, jeśli będzie to potrzebne”.
Agencja informacyjna Reuters podała, że Erik Prince, założyciel prywatnej firmy ochroniarskiej Blackwater (obecnie Academi) próbuje stworzyć armię najemników, która obali prezydenta Maduro. Prince próbuje w tym celu pozyskać fundusze od bogatych Amerykanów i wenezuelskich emigrantów.
Ta sama agencja poinformowała, że sekretarz obrony Patrick M. Shanahan odwołał swoją wizytę w Europie. Reuters twierdzi też, że szef amerykańskiej dyplomacji rozmawiał na temat sytuacji w Wenezueli z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Ten ostatni miał oskarżyć Amerykanów o to, że „ingerują w wewnętrzne sprawy Wenezueli”.
Co wy na to? Czyżby Stany znowu chciały “zaprowadzać demokrację” jak robiły to na Bliskim Wschodzie, a czego skutki narodu tamtego regionu odczuwają do dziś?
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!