Ach, cóż byśmy zrobili bez Honorables Correspondants? Nic, a w każdym razie – niewiele, podobnie zresztą jak i płomienni obrońcy demokracji i praworządności, tworzący obóz zdrady i zaprzaństwa. Oczywiście obóz zdrady i zaprzaństwa żadnych Honorables Correspondats nie ma, bo to by było contradictio in adiecto, czyli sprzeczność sama w sobie. Skąd honor, nawet korespondencyjny, w obozie zdrady i zaprzaństwa? Żadnego honoru tam być nie może, tylko łajdactwo, sprzedajność i dyspozycyjność względem Związku Radzieckiego. Bo od roku 1944 nic się pod tym względem nie zmieniło, z wyjątkiem tego, że Związek Radziecki zmienia położenie. Raz jest na Wschodzie, innym razem – na Zachodzie – ale tak czy owak, dyspozycyjność wobec niego dla uczestników obozu zdrady i zaprzaństwa niezmiennie pozostaje najwyższym nakazem. W zamian za to obóz zdrady i zaprzaństwa dostaje radosny przywilej pasożytowania na historycznym narodzie polskim, który od roku 1944 zmuszony jest dzielić terytorium państwowe z polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą. Ta wspólnota raz występuje pod czerwonym sztandarem socjalizmu, organizacyjnie ujęta przez RAZWIEDUPR w ramy PPR, czy PZPR, a innym razem, w zależności o potrzeb, pod sztandarem demokracji albo praworządności albo wreszcie – pod tęczowym sztandarem sodomitów – jak tam sobie to skalkuluje niemiecka BND, a organizacyjnie – w Stronnictwie Pruskim, za którego polityczną ekspozyturę uważam Platformę Obywatelską. W jej szeregach jest na przykład Wielce Czcigodny Andrzej Halicki i sam nie wiem dlaczego, ile razy tylko na niego popatrzę, to zaraz przypomina mi się fragment „Refleksji z nieudanych rekolekcji paryskich” autorstwa Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: „A w tłumie wciąż te same twarze – oszusta i potępionego”. Oczywiście Platforma Obywatelska nie jest w obozie zdrady i zaprzaństwa elementem jedynym. Znaczną jego część stanowią bowiem Konfidenci Od Dukaczewskiego (KOD) i rozmaici „Obywatele”, mobilizowani ad hoc. W ramach operacji odzyskiwania przez Niemcy politycznych wpływów w naszym nieszczęśliwym kraju, ta Dukaczewszczyzna wykonuje zadania zlecone – teraz akurat na odcinku praworządności. Ponieważ obecnie, z uwagi na kanikuły, jesteśmy na etapie harców, Dukaczewszyzna urządza happeningi polegające na ubieraniu pomników w koszulki z napisem „konstytucja”. Ubiera – ale ostrożnie – bo nie słyszałem, żeby chociaż jedną koszulkę konstytucyjną Konfidenci Od Dukaczewskiego ośmielili się umieścić na pomniku Bohaterów Getta, chociaż oni też walczyli o demokrację, praworządność i konstytucję. Ale – co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie – o czym pan generał Marek Dukaczewski najwyraźniej pamięta i stąd ta ostrożna selektywność. I kiedy Konfidenci Od Dukaczewskiego uwijają się przy koszulkach, to sędziowie Sądu Najwyższego uwijają się na odcinku im wyznaczonym i wysyłają „pytania prejudycjalne” do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu w nadziei, ze tamtejsi przebierańcy, w ramach zadań wyznaczonych na ich odcinku, będą nad tymi pytaniami deliberowali i deliberowali – aż wreszcie Nasza Złota Pani wyda rozkaz, by w naszym nieszczęśliwym kraju dokonać politycznego przesilenia. Czy będzie miało ono postać erupcji kretynizmu prawniczego, czy też „wołynki” w wykonaniu zadaniowanych przez BND banderowców – to się jeszcze okaże – ale na razie rząd wydaje się dreptać w miejscu, jakby był zahipnotyzowany nimbem Sądu Najwyższego i bezsilny wobec rozlewającej się anarchii. Zresztą kto wie – może ta postawa nie wynika z zahipnotyzowania przebierańcami, tylko z innych przyczyn? Stawiam to pytanie, bo niedawno JE abp Wojciech Polak wystąpił z deklaracją, że popieranie jednej partii Kościołowi „szkodzi” i skrytykował projekt ordynacji wyborczej, który rzeczywiście preferuje partie duże, blokując możliwości ugrupowaniom małym. Warto zwrócić uwagę, że PiS wychodzi w ten sposób naprzeciw Platformie Obywatelskiej, która dzięki temu może zachować postawę mocarstwową wobec pulchnych panienek z Nowoczesnej i PSL, podobnie jak PiS wobec Wielce Czcigodnego Pawła Kukiza. O takim pomyśle otwartym tekstem opowiadał przed laty w Klubie Ronina, kiedy jeszcze uchodził za „trzeciego bliźniaka” – że mianowicie celem PiS jest doprowadzenie do utworzenia w Polsce systemu dwupartyjnego, w ramach którego raz administrowałby naszym nieszczęśliwym krajem obóz władzy i zaprzaństwa, a innym razem – obóz płomiennych dzierżawców monopolu na patriotyzm. Ciekawe, że dotychczas takie pomysły Kościołowi nie szkodziły, a zaszkodziły dopiero teraz, gdy eskalacja napięcia w naszym nieszczęśliwym kraju zmierza do nieuchronnego przesilenia. Najwyraźniej Episkopat już coś wie, czego opinia publiczna nie wie i próbuje się w tej przyszłej sytuacji jakoś odnaleźć w nadziei, że nie straci ani na prestiżu, ani na innych korzyściach. Jak tam będzie, tak tam będzie, bo – jak mówił dobry wojak Szwejk – jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było.
Po tej uspokajającej konstatacji możemy wrócić do Honorables Correspondants, bez których… – i tak dalej. Otóż jeden z moich Honorables Correspondants, pan Marek z USA przekazał mi informację o postawieniu w dniu 9 sierpnia br. Sądu Najwyższego stanu Zachodniej Wirginii przez tamtejszą stanową legislaturę w stan oskarżenia, między innymi pod zarzutami korupcji, niekompetencji i bałaganiarstwa. A oto fragment tej wiadomości: „The West Virginia House Judiciary Committee voted this week to impeat the state`s entire Supreme Court. (…) The articles charge the justices with maladministration, corruption, incompetency, neglets of duty and certain hight crimes.” Jak informuje mój Honorable Correspondant, ta procedura jest pierwszym krokiem do usunięcia z urzędu wszystkich sędziów Sądu Najwyższego stanu Zachodnia Wirginia. Zwróćmy uwagę, że takie rzeczy dzieją się w Stanach Zjednoczonych, ojczyźnie demokracji, która uczestniczyła w wytarzaniu naszego nieszczęśliwego kraju w smole i pierzu z powodu nowelizacji ustawy o IPN. Ale skoro nasi Umiłowani Przywódcy pozwalają się tak traktować, to nic dziwnego, że Polska jest tak traktowana. Mniejsza zresztą z tym, bo okazuje się, że nawet w demokracji, której pan generał Marek Dukaczewski chyba nie ośmieliłby się niczego zarzucić, można Sąd Najwyższy wziąć pod obcasy i nikomu z tego powodu nie pęknie serce gorejące. Dlaczego w takim razie nie można tego samego zrobić u nas?
Lęgnie mi się straszliwe podejrzenie, że dlatego, iż tak naprawdę rząd chce doprowadzić do eskalacji politycznej wojny i przesilenia, żeby w ten sposób zachować niewinność, gdy na skutek realizacji żydowskich roszczeń wobec Polski, nasz nieszczęśliwy kraj dostanie się pod żydowską okupację. Płomienni dzierżawcy monopolu na patriotyzm zrzucą winę za to na obóz zdrady i zaprzaństwa w nadziei, że wyznawcy Jarosława Kaczyńskiego z rozczuleniem i nostalgią będą go wspominali w nocnych rodaków rozmowach.
Stanisław Michalkiewicz
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!