Jak zawiadamia portal kresy.pl we wtorek 10 listopada w jednej ze szkół w Halifax w Anglii doszło do brutalnego pobicia 7-latka z Polski. Ojciec chłopca postanowił nagłośnić sprawę w mediach społecznościowych, ponieważ nie dostał pomocy ani ze strony szkoły, ani ze strony policji.
Rano jak zwykle żona zawiozła syna do szkoły. Po drodze planowanie dnia, żółwik i buzi…. O 11-stej telefon ze szkoły, że syn musi zostać odwieziony do szpitala. To nie był wypadek. Szykany i zastraszanie trwały od początku roku. W końcu doszło do pobicia. Za to tylko, że jest Polakiem – napisał we wtorek na Facebooku ojciec chłopca.
Ojciec dziecka opowiedział o szczegółach sytuacji w rozmowie z „Faktem”. Powiedział, że jego syn został zaatakowany, gdy wraz z grupą uczniów z innych klas stał przed szkolną stołówką.
„W pewnym momencie podszedł do niego chłopak z innej klasy, przewrócił Gabrysia i uderzył w głowę piętnastocentymetrowym drewnianym kołkiem. Z relacji dzieci wynika, że syn upadł i przez chwilę się nie ruszał” – powiedział Karol Mizgalski.
Ojciec chłopca zwraca uwagę, że jego syn był szykanowany od dawna, zaś szkoła bagatelizowała problem.
„Szykanowany był nie tylko mój syn, ale także inni uczniowie z Polski. Gabryś często wychodził ze szkoły zapłakany, w poszarpanym ubraniu. Inne dzieci były bite, tarzane w błocie, zamykane w toalecie. Szkoła wiedziała o tym, ale żadnej reakcji nie było” – opowiada ojciec dziecka.
Pan Karol zwrócił się do szkoły z prośbą o wyjaśnienia oraz usunięcie ze szkoły ucznia, który brutalnie pobił jego syna. Relacje ze strony szkoły sugerują, że od kolejnych ciosów Gabrysia uratował nauczyciel, lecz wersję tę podważają dzieci, które były świadkami zajścia.
„Dzwonili do mnie rodzice dzieci, które były świadkami tego co się stało. One trochę inaczej opisują to zdarzenie. Twierdzą, że po ataku mój syn upadł i nie ruszał się, ale to nie nauczyciel go obronił, bo żadnego nauczyciela tam nie było. Zrobili to inni uczniowie, którzy następnie podnieśli i zaprowadzili Gabrysia do budynku. Syn przez dłuższy czas nie płakał i nie odzywał się. Myślę, że stracił przytomność” – ojciec opisuje zajście.
„Domagaliśmy się od szkoły nagrań z kamer monitoringu. Obiecano nam, że otrzymamy je tego samego dnia. Tak się jednak nie stało. Czekaliśmy dwa dni i najpierw otrzymaliśmy odpowiedź, że nagrania są złej jakości, a później, że miejsce, gdzie doszło do pobicia nie jest objęte zasięgiem kamer” – dodaje.
Chłopak, który dokonał pobicia został zawieszony przez szkołę na trzy dni. Wcześniej rodzice 7-latka domagali się wyrzucenia go z placówki. Dyrekcja podjęła ten krok – wykreślenie z listy uczniów – dopiero gdy do apelu dołączyli inni rodzice.
Ojciec chłopca opisuje, że jego syn ma wciąż bóle głowy i przyjmuje leki przeciwbólowe. U dziecka zaczęły także występować stany lękowe.
Rodzice dziecka chcieli zgłosić sprawę na policję, lecz funkcjonariusze mieli odmówić przyjęcia zgłoszenia.
„Powiedzieli nam, że gdyby syn był hospitalizowany, to dopiero wtedy przyjęliby zgłoszenie. Nie zrobili tego, bo – według nich – został za mało pobity, żeby policja miała się tym zajmować” – dodaje ojciec chłopca.
Wskazuje także, że po nagłośnieniu sprawy w mediach społecznościowych, zgłosiły się do niego dziesiątki osób, w większości Polacy, którzy skarżyli się na rasizm i przemoc, panujące w brytyjskich szkołach.
Oczywiście angielskie media nawet nie zająkną się na temat panującego w ich kraju antypolonizmu.
Źródło: kresy.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!