Austriacki parlament chce zmienić ustawę definiującą karalną dyskryminację, rozszerzając jej przejawy o kwestie związane z orientacją seksualną i tożsamością płciową – pisze portal pch24.pl.
„Istnieje groźba, że znowu powtórzy się ten sam scenariusz. Rewolucja kulturowa pędzi naprzód, bo siły chrześcijańsko-obywatelskie idą na pasku źle rozumianej tolerancji” – ostrzega na łamach austriackiego portalu Kath.net Dominik Lusser, chrześcijański ekspert ds. praw człowieka.
Austriacki parlament jest bliski udzielenia zgody na redefinicję pojęcia „dyskryminacji”, tak, by objąć ochroną osoby homo- i transseksualne. Jak tłumaczy Lusser, dziś prawo karze w Austrii tych, którzy dyskryminują innych naruszając ich godność „jako istot ludzkich” w związku z przynależnością do pewnej grupy. O tym, czy w danym przypadku rzeczywiście doszło do dyskryminacji, decydują zawarte w ustawie „wyróżniki dyskryminacyjne”, związane zwłaszcza z przynależnością etniczną, płcią czy niepełnosprawnością.
Planowane zmiany odnośnie orientacji i tożsamości seksualnej są według autora o tyle niebezpieczne, że fenomen homo-, bi- i transseksualizmu przedstawiają w sensie wyłącznie w sensie „pozytywnym”, idąc za wytycznymi głęboko przesiąkniętych ideologią gender tzw. „zasad Yogyakarty”.
To stwarza głębokie pole do nadużyć, bo w myśl tak pojętej definicji każda wyrażona publicznie problematyzacja problemu homoseksualizmu może być rozpatrywana jako przejaw dyskryminacji, twierdzi Lusser. Homoseksualizm rozpatruje się tu jako wrodzony i w istocie będący tym samym, co choćby kolor skóry – stąd każda jego krytyka musiałaby być karalna. To niedorzeczne, pisze autor. „Moralnie negatywna ocena homoseksualnych praktyków i homoseksualnego stylu życia musi nadal pozostać możliwa, a nie być odgórnie piętnowana jako atak na godność osób o skłonnościach homoseksualnych” – przekonuje.
Podobnie rzecz ma się z tożsamością płciową, którą komisja parlamentarna chce uznać za coś związanego wyłącznie z „wewnętrznym odczuwaniem”, niemającym niczego wspólnego z obiektywnymi faktami biologicznymi. Według Lussera aprobata parlamentu dla rozszerzenia przepisów antydyskryminacyjnych w duchu „zasad Yogyakarty” będzie w oczywisty sposób ograniczać wolność słowa i naruszać porządek publiczny.
/pch24.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!