Pierwsze szyldy z historycznymi nazwami ulic już się pojawiły w Grodnie, choć o oficjalnej zmianie nazw jeszcze się nie mówi. Szyldy są więc raczej historyczną ciekawostką.
Ulice: Sowiecka, Lenina i Orzeszkowej jako pierwsze otrzymały szyldy ze swoimi historycznymi odpowiednikami. Z tej wiadomości najbardziej cieszą się grodzieńscy historycy, którzy już od dawna czekali na ten krok ze strony władz miejskich.
„Takie inicjatywy pozwalają zobaczyć miasto w kilku wymiarach” – uważa historyk Andrej Waszkiewicz, który bezpośrednio przyczynił się do projektu.
„Dzięki temu możemy zobaczyć miasto nie tylko takim, jakim widzimy je dzisiaj, ale i zajrzeć w głąb historii. I nie musimy w tym celu pójść do muzeum, czy przeczytać książki – wystarczy przejść się ulicami miasta. Proszę bardzo, stroisz sobie na ulicy i już możesz rozpocząć podróż w czasie. Taka podróż jest bardzo ważna i dla turystów, i dla Grodnian.
„Ulica Orzeszkowej wcześniej nosiła imię carskiego generał-gubernatora Murawjowa. Jeszcze wcześniej nazywała się ona Sadową, ale jej nazwę celowo zmieniono, by przysolić Elizie Orzeszkowej. Ona przy tej ulicy mieszkała, a Murawjow, jak wiadomo, był człowiekiem, który zdusił powstanie. Ale i jego nazwisko nie zachowało się w nazwie ulicy, bo w 1915 roku przemianowano ją na ulice Romanowowską. To ku czci dynastii Romanowów. Ta nazwa także nie zdążyła się zakorzenić. Potem przyszli Niemcy, zaczęła się I wojna światowa i ulica zyskała imię Elizy Orzeszkowej. Ot, taka historia pełna paradoksów” – opowiada Andrej Waszkiewicz.
Kolejną ulicą, która niedługo otrzyma nowe tablice, jest ulica Swierdłowa. Wcześniej nosiła nazwę Kurhannej.
„Taki toponim jest strasznie ciekawy. Możliwe, że był tam jakiś kopiec, czy starożytny grobowiec, który niestety zniknął, gdy kładziono linię kolejową. Rozkopali i zakopali. Nawet nie wiemy, co było w tym kurhanie” – dodaje historyk.
Jeszcze jeden znany historyk uważa, że grodzieńskie ulice powinny nie tylko otrzymać dodatkowe tablice, ale całkowicie zmienić nazwy.
„Wiecie, jestem po prostu zadziwiony. Nie minęło i ćwierć wieku od zdobycia przez Białoruś niepodległości, a do naszych tępych urzędników wreszcie doszło, że trzeba wrócić do historycznych nazw ulic. Dotyczy to wszystkiego na Białorusi. Dotyczy to pomników Lenina, które dawno temu trzeba było obalić, dwadzieścia lat temu. To dotyczy gospodarki, którą trzeba uczynić wolnorynkową, kapitalistyczną. To dotyczy nazw ulic. To bardzo ważna sprawa, ale zwykła rzecz. Jak mogą jeszcze istnieć ulice Karola Marksa, Lenina, Uryckiego? To pośmiewisko dla świata!” – komentuje historyk Aleksander Krawcewicz.
/znadniemna.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!