Jak informuje portal pch24.pl 14 lutego w Soczi szefowie Iranu, Turcji i Rosji omówią propozycje działań po ewentualnym wycofaniu wojsk USA z Syrii. Wizja sposobu stabilizacji sytuacji na Bliskim Wschodzie różni trzech prezydentów, ale łączy ich niechęć do politycznych wpływów USA w regionie, co do którego każdy z nich ma własne plany.
Do spotkania Władmira Putina, Recepa Erdoğana i Hasana Rouhaniego dojdzie przy okazji Rosyjskiego Forum Inwestycyjnego, zaplanowanego na 14-15 lutego. Liderzy Iranu, Turcji i Rosji dążą do zacieśnienia współpracy w walce z Państwem Islamskim oraz ograniczenia roli USA na Bliskim Wschodzie. Zgoda na te cele nie zmniejsza jednak rozbieżności między Moskwą, Teheranem a Ankarą w takich kwestiach jak stosunek do Kurdów, relacje z Izraelem czy uznanie pozycji Baszszara al-Asada jako przywódcy Syrii.
W niezręcznej sytuacji jest szczególnie Recep Erdoğan, którego kraj – mimo ochłodzenia stosunków z Waszyngtonem po nieudanym przewrocie w lipcu 2016 roku – nadal jest członkiem NATO. W grze na dwa fronty Erdoğan stara się pozyskać dla Turcji dostęp do najnowocześniejszych systemów obrony przeciwrakietowej, na które Turcja już wpłaciła Rosji zadatek, ale właśnie otrzymała ofertę od Stanów Zjednoczonych i realizację turecko – rosyjskiego kontraktu zawiesiła.
Trudnym do zgryzienia orzechem dla wszystkich trzech przywódców będzie ustalenie wspólnej polityki wobec Kurdów po wycofaniu się wojsk USA z Syrii. Ankara chce stworzenia przy swojej granicy strefy bezpieczeństwa, w której nie widzi miejsca dla uzbrojonych oddziałów kurdyjskich. Na mocy ustaleń tzw. formatu astańskiego, za strefę deeskalacji wokół Idlib ma odpowiadać Turcja. Na razie obszar ten jest pod kontrolą Kurdyjskiej Partii Zjednoczenia Demokratycznego i koalicji Syryjskich Sił Demokratycznych.
Dla władz w Ankarze obecność uzbrojonych oddziałów KPZD, powiązanych z rebeliantami z Partii Pracujących Kurdystanu, walczącymi na terenie Turcji z siłami rządowymi, jest nie do zaakceptowania. Wycofanie się wojsk USA z północno – wschodniej Syrii postawi w trudnej sytuacji Kurdów, którzy korzystali do tej pory z ochrony amerykańskiej. Rozbicie Kurdów i dzięki temu faktyczne kontrolowanie sporej części Syrii przez Turcję jest nie na rękę Rosji, która konsekwentnie pomaga Baszszarowi al-Asadowi w odzyskiwaniu władzy nad całym państwem. Można więc wątpić, czy osłabianie roli USA na Bliskim Wschodzie będzie wystarczającym spoiwem działania trzech przywódców.
Czy uważacie, że Polska dobrze zrobiła pozwalając Amerykanom organizować anty-irańskie spotkanie na swojej ziemi? czekamy na wasze komentarze.
Źródło: pch24.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!