Cały świat z przerażeniem przygląda się dramatowi, który rozgrywa się w Szpitalu Dziecięcym Alder Hey w Liverpoolu. Przy okazji „Gość Niedzielny” przypomniał mroczną historię, związaną z tą właśnie placówką.
W latach 1988-1995 bez zgody rodzin pobrano tam, przechowywano i dysponowano organami 850 martwych niemowląt. Bez zgody rodziców przechowywano tam także szczątki 1500 dzieci poronionych, wyabortowanych i martwo urodzonych. Podobne problemy dotyczyły także innych brytyjskich szpitali.
Sprawa stała się głośna po tym, jak w 1992 r. w szpitalu Bristol Royal Infirmary podczas operacji na otwartym sercu zmarła 11-miesięczna Samantha Rickard. Cztery lata później jej matka dowiedziała się, że placówce zarzuca się, iż podczas operacji serca umiera w nim zbyt wiele dzieci. Zażądała od szpitala kopii dokumentacji medycznej swojej córki. Znalazła w niej dokument, świadczący o tym, że lekarz dokonujący sekcji zwłok dziecka bez zgody rodziny zachował jego serce. Wybuchł skandal. W 1999 r. świadek zeznający w dochodzeniu w tej sprawie zeznał, że duża liczba serc przechowywana jest w Szpitalu Dziecięcym Alder Hey w Liverpoolu.
W styczniu 2001 r. opublikowano oficjalny raport Alder Hey (raport Redfern). Ujawniono, że pracujący w tym ośrodku od 1988 r. holenderski patolog Dick van Velzen systematycznie zlecał nieetyczne i nielegalne pobieranie organów od wszystkich zmarłych tam dzieci, nawet tych, których rodzice wyraźnie odmówili zgody na sekcję zwłok. Na jaw wyszło i to, że Alder Hey, a także Szpital Dziecięcy w Birmingham sprzedały – mówiąc wprost – grasice, usunięte żywym dzieciom podczas operacji serca, firmom farmaceutycznym. Formalnie było to przekazanie organów do celów naukowych, ale w zamian za darowizny finansowe.
Czytaj też:
Sędzia, który wydał wyrok śmierci na chorego Alfiego, wspiera rodziny… homoseksualne
/gość.pl/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!