W ubiegłą niedzielę, 15 kwietnia, policyjny patrol w Tuluzie aresztował kobietę, która miała ubrany nikab i odmówiła pokazania swojej twarzy. We Francji od 2010 roku obowiązuje ustawa, w myśl której w prezestrzeni publicznej nie można nosić odzieży, która zakrywa twarz. Zdarzenie miało miejsce na przedmieściu Mirail, zamieszkanym przez imigrantów. Wywołało to falę przemocy, która przelewała się przez Tuluzę przez pięć kolejnych nocy.
Wcześniej informowaliśmy, że wydarzenia te miały związek z samobójstwem 26-letniego więźnia, którego powieszone ciało znaleziono w sobotę wieczorem w jego celi w okręgu dyscyplinarnym więzienia Seysses niedaleko Tuluzy.
Prawdopodobnie na tym tle doszło do awantury ze wspomnianą kobietą w nikabie, która odmówiła jego zdjęcia, czego domagali się od niej policjanci. Kobieta krzyczała na policjantów i wyzywała ich od najgorszych, a kiedy ci postanowili ją aresztować, stawiła opór.
W ciągu kilku minut zgromadziła się wokół policjantów grupa osób domagających się uwolnienia kobiety. Grupa ta szybko rosła i zaczęła być coraz bardziej agresywna. Policjanci zmuszeni zostalu użyć gazu łzawiącego, by rozproszyć tłum.
Kobieta została umieszczona w areszcie i w połowie maja stanie przed sądem pod zarzutem „buntu, podburzenia do przemocy oraz zastosowania przemocy wobec osoby nadzorującej lub sprawującej władzę publiczną”.
Niestety, to był zaledwie wstęp do tego, co się miało stać potem. W tym samym miejscu kilka godzin później, około 100 osób wszczęło zamieszki, zaczęto palić samochody i kontenery na śmieci. Zaatakowano także miejscowy posterunek policji.
Policjanci zmuszeni byli wezwać posiłki w postaci jednostki specjalizującej się w pacyfikowaniu zamieszek.
W sumie w przywracaniu spokoju brało udział ok. 200 policjantów, mimo to zamieszki wybuchały przez pięć kolejnych nocy. Bilans to 23 osoby aresztowane i 76 spalonych samochodów.
Czytaj też:
/wk/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!