Jak informuje portal holistic.news na każde 100 tys. porodów w Stanach Zjednoczonych 26 kończy się śmiercią matki – wynika z danych opublikowanych przez amerykański dziennik. „USA Today” podaje też, że aż 60 proc. tych zgonów można by uniknąć, przestrzegając prostych procedur.
Według raportu tamtejsze placówki medyczne notorycznie ignorują podwyższone ciśnienie u ciężarnych kobiet i ilość krwi utraconej przez matki podczas porodu. Te parametry mogą informować o problemach takich jak krwotok i infekcje, a także o innych komplikacjach kończących się np. udarem.
Gazeta podaje, że szpitale nie prowadzą statystyk dotyczących powikłań niekończących się śmiercią. W wielu przypadkach pacjentki nie wiedzą nawet, że ich kłopoty ze zdrowiem są skutkiem prostych błędów personelu, który zignorował niepokojące sygnały. Co więcej – jak wynika z nagrania z zamkniętego wykładu organizowanego przez Amerykańskie Stowarzyszenie Szpitali, do którego „USA Today” uzyskało dostęp – placówki medyczne doskonale zdają sobie sprawę z tego, że wina leży po ich stronie.
W statystykach dotyczących śmiertelności podczas porodów Stany znajdują się w sąsiedztwie Belize i Albanii. W amerykańskich szpitalach więcej kobiet umiera przy porodzie niż w Pakistanie, Libii czy Iranie. USA to ponadto jeden z niewielu krajów, w których w ciągu ostatnich 20 lat sytuacja rodzących się pogorszyła.
Według danych z 2015 r. w czołówce najbezpieczniejszych krajów dla narodzin dziecka i dobrostanu matki są przede wszystkim kraje europejskie, w tym Polska, a także Arabia Saudyjska, Kuwejt, Japonia i Izrael.
I co na to nais postępowcy, którzy uważają, że wszystko co amerykańskie jest z natury lepsze?
Źródło: holistic.news
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!