Zadawane w odniesieniu do sensowności naszych powstań narodowych pytanie “Bić się czy się nie bić?” pozwolę sobie skonfrontować z pytaniem: Czy bardziej godzi się nam, Sarmatom w imię miłości i wolności ponosić ofiary choćby w, po ludzku rzecz biorąc, beznadziejnej, lecz szlachetnej walce, czy – dla doraźnych korzyści oraz w celu uniknięcia strat, poddając się politycznemu i (co gorsza!) duchowemu zniewoleniu – fundować sobie poczucie bezsilności i utraty tożsamości w warunkach “polakobójczego” marazmu? Zimno kalkulować w wymiarach ciasno pojmowanej doczesności, czy zdobyć się na szaleństwo miłości, Bogu zawierzając swój los, czyli – innymi słowy – “na stos rzucić swój życia los”? Wszystko zależy od tego, czy nasze odniesienia są transcendentne, czy przyziemne. Mówiąc bardziej obrazowo, chodzi o długość średnicy naszych horyzontów: czy wynosi ona plus nieskończoność, czy zawęża nasz widnokrąg do granic poznanych przestworzy, czy też do naturalnego pola widzenia, czy może (nie daj, Boże!) do czubków własnych butów.Artykuł ks. Romana Adama Kneblewskiego, którego pierwszy akapit przytoczony został powyżej, można przeczytać w najnowszym numerze magazynu Magna Polonia, do zakupu którego gorąco zachęcamy. Zamówić go można tutaj:
https://www.magnapolonia.org/sklep/
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!