“Państwo sprawdza tylko, czy uchodźcy mają jakichś węgierskich przodków. Wszyscy uchodźcy, których spotkaliśmy, wydawali się Węgrami tylko wirtualnie: dziadek jednego z nich był Węgrem, ale już nawet jego rodzice nie mówili w tym języku” – czytamy na portalu. Index.hu dodaje, że “ogromna większość z uchodźców nauczyła się swoich pierwszych węgierskich słów dopiero po przybyciu na Węgry i tutaj też mieli swój pierwszy kontakt z lokalną kulturą”.
Imiona i nazwiska wenezuelskich uchodźców, z którymi rozmawiali reporterzy portalu, nie były węgierskie. Według index.hu cały program owiany jest tajemnicą, a organizatorzy transferu uchodźców nalegali by nie rozmawiać o okolicznościach przybycia Wenezuelczyków. “Podczas naszego wywiadu stało się oczywiste, że nawet sami uchodźcy nie rozumieją, dlaczego muszą milczeć” – zaznacza węgierski portal.
Syryjczycy lub Irakijczycy, ubiegający się o azyl nie mają szans na otrzymanie ochrony ze strony Węgier, nawet jeśli pochodzą z mniejszości chrześcijańskich – dodaje portal, choć przypomina, że rząd węgierski rzekomo przyjął tysiąc irackich i egipskich rodzin Koptów, “ale nie pozostał na nich żaden ślad z wyjątkiem słów wicepremiera Zsolta Semjéna”.
W kwietniu 2018 roku Zakon Maltański poinformował, że do miejscowości Balatonőszöd sprowadzono ok. 30 osób z wenezuelskich rodzin. Powodem wydania komunikatu była próba “uspokojenia opinii publicznej, po panice dotyczącej nielegalnych migrantów w małym węgierskim miasteczku”. To oznacza, że “ogromna większość uchodźców musiała przybyć w ostatnich miesiącach” – podkreśla index.hu.
Czyżby rząd Victora Orbana zdradził swe ideały? Co o tym myślicie?
Źródło: rp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!