Po miesiącu od publikacji WP o tym, że firma Łukasza Mejzy obiecywała osobom nieuleczalnie chorym powrót do zdrowia, wiceminister sportu podał się dymisji. O swojej decyzji polityk poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych. W komunikacie poseł Mejza napisał, że “odchodzi na swoich warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestnictwa w (jak wskazują zasięgi medialne i internetowe) największej nagonce w historii polskiej polityki”.
– Ostrze pomówień, fake newsów i manipulacje zostało wycelowane we mnie natychmiast po wsparciu Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu nad tzw. lex TVN. To również nie przypadek, że w momencie wejścia do rządu rozpoczęła się publiczna akcja zbierania na mnie ‘haków’ i polityczne ‘polowanie’. Akcja, której motywacją nie była troska o prawdę, ale troska o sejmowy kalkulator. Kalkulator, który po opuszczeniu propolskiego obozu przez Jarosława Gowina i jego posłów, miał wskazać większość po stronie opozycji, przez co Polska pogrążyłaby się w politycznym chaosie, czemu w ostatnim momencie zapobiegliśmy wraz z Posłem Ajchlerem
– napisał Mejza.
Poseł zaznaczył, że nadal będzie wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy. Mejza stwierdził też, że dymisja pozwoli mu na obronę dobrego imienia i pokazanie, że “cała ta sprawa została wymyślona i spreparowana na potrzeby wojny z rządem”. “Wszyscy ‘dziennikarze’, a także politycy, którzy w pogoni za ugraniem kilku politycznych punktów, rozsiewali fake newsy na mój temat, poniosą adekwatne konsekwencje prawne” – oświadczył. W swym oświadczeniu były już wiceminister zwrócił się też do marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.
– Panie Marszałku! Jako młodszy i mniej ważny polityk (Pan przecież jest 3. osobą w Państwie) zaledwie po usłyszeniu kilku pomówień i fake newsów podaję się do dymisji, aby skupić się na walce o dobre imię i ukazaniu manipulacji, jakimi zostałem zaatakowany. W ten sposób wytyczam ścieżkę odpowiedzialności, którą i Pan powinien podążać!
– zachęcał polityk.
Przypomnijmy, pod konie listopada Wirtualna Polska opublikowała szereg artykułów, z których wynika, że firma Łukasza Mejzy obiecywała osobom nieuleczalnie chorym powrót do zdrowia. Według ustaleń portalu cena wyjściowa leczenia w Meksyku wynosiła 80 tys. dolarów.
Autor: Przemysław Joński
Źródło: medianarodowe.com
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!