– Przekonaliśmy się po raz kolejny, że telewizja publiczna to młotek w partii rządzącej do okładania kandydatów opozycyjnych. Tę debatę przegrała telewizja rządowa, zwana kiedyś publiczną – komentuje debatę prezydencką prof. Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Według Marka Migalskiego debatę wygrał Krzysztof Bosak. – Miał odwagę oceniać głupie pytania Telewizji Polskiej. Kiedy mówił na temat związany z małżeństwami homoseksualnymi, stwierdził, że to pytanie jest celowo zadane, bo ma pogrążyć kandydata PO. Wzniósł się ponad podziały polityczne – mówi prof. Migalski.
– Wiedział co robić, komunikował się ze swoimi wyborcami, zyskał też na swobodnej wypowiedzi, którą wygłaszał jako ostatni. Głównym konkurentem Krzysztofa Bosaka jest Andrzej Duda, który był spięty. A Bosak mówił sprawnie, składnie. Treść jego wypowiedzi była taka, że mogła zadowolić nie tylko żelazny elektorat konfederacji – ocenia prof. Migalski.
Jak twierdzi prof. Migalski, Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski byli dla siebie konkurencją, ale ich wypowiedzi ani nie kompromitowały, ani nie dawały szansy na zdobycie nowych wyborców. A raczej utwierdzały w przekonaniach, które wygłaszali.
– Reszta kandydatów próbowała uderzać w PO i PiS. Szczególnie było to widoczne u Roberta Biedronia. Jednak mimo dużej oglądalności debata nie wpłynie na wybory prezydenckie – mówi prof. Migalski.
I dodaje: – Gdybyśmy miał powiedzieć, kto przegrał debatę, to z pewnością wymieniłbym Telewizję Polską. Pytania były skonstruowane tak, aby uderzać w Rafała Trzaskowskiego i pomagać Andrzejowi Dudzie. Wygląda to tak, jakby zostały napisane na Nowogrodzkiej. Ta debata potwierdziła jedynie fakt, że pieniądze wydawane na telewizję rządową są pieniędzmi przekazywanymi na propagandę.
Co o tym myślicie?
Źródło: wiadomości.wp.pl
Podoba Ci się to co robimy? Wesprzyj projekt Magna Polonia!